Dziś tylko szybka „przypominajka” (bo niedoczas wciąż trwa…): wypieki, które już prezentowałam, ale trochę zmieniłam tym razem składniki i eksperymenty okazały się bardzo udane.
A więc, po pierwsze, chleb z San Francisco, w którym zastąpiłam mąkę pszenną razową orkiszową typ 2000 (155g) i gryczaną (45g). Reszta b/z. Efekt bardzo smaczny, przekrój widać powyżej.
Po drugie, muffiny rabarbarowe, które wzbogaciłam na zasadzie „potrzeba matką wynalazków”, mianowicie poza rabarbarem dołożyłam 1 małego, bardzo dojrzałego banana, orzechy zastąpiłam rodzynkami a zarodki pszenne – otrębami. Cukier był drobny biały, bo brązowy skamieniał, plus dwie łyżki płynnego miodu (do łącznej wagi pożadanego cukru). Masa wyszła bardziej płynna, przez banana, więc dosypałam ok. 3 łyżki więcej otrąb. Do posypki na wierzch dałam mieszankę przypraw korzennych, której dwie szczypty dałam także do środka muffinów. Wyszły dość słodkie, ale puszyste i wolniej się zsychają, chyba przez większy dodatek owoców, niż inne muffinki.