Dawno, dawno temu było to zadanie w Weekendowej Piekarni, którego wówczas nie wykonałam. Tili jednak bardzo ten chleb zachwalała, i kilkakrotnie zbierałam się, by go zrobić. Jednak a to zapomniałam, a to ktoś zjadł specjalnie zostawionego z obiadu ziemniaka :)… i dopiero niedawno mi się udało. Zresztą, to 'niedawno’ rzecz względna: mam niedoczas, zaległości blogowe, pracowe i towarzyskie, i hm, właściwie kiedy ja ten chleb piekłam…? Na pewno nie w tym tygodniu, ani w poprzednim…
Tak czy inaczej, potwierdzam: wypiek jest wspaniały, warto spróbować. Przepis oryginalnie opublikowała na blogu Agnieszka i zakładał na początku użycie maszyny do chleba: ja wyrabiałam mikserem i piekłam na kamieniu.
Składniki: 3 kopiaste łyżki płatków ziemniaczanych (purée w proszku) LUB puree z 1 średniego ziemniaka (u mnie)*, 100ml wody, 150ml mleka, 150g (ok.1/2 szkl) aktywnego żytniego zakwasu, 35g (2 łyżki) masła, roztopionego
1 jajko, lekko roztrzepane, 275g mąki pszennej typ 650, 250g mąki pszennej typ 800 (dałam zamiast obu tych mąk mieszankę mąki chlebowej i zwykłej w proporcjach 2:1), 1 łyżeczka soli, 1 i 2/3 łyżeczki drożdży (dałam 3/4 łyżeczki)* W przypadku użycia świeżego puree najprawdopodobniej trzeba będzie zredukować ilość płynu; można np. dodać tylko mleko i wodę dolać stopniowo, w miarę konieczności. Przyznaję, że ja nie zredukowałam płynu, ale musiałam trochę podsypać mąką; ciasto i tak było dość lepkie.
Płatki ziemniaczane/puree rozrabiamy w gorącej wodzie i w mleku. Mieszamy z zakwasem i wlewamy do miski miksera. Dodajemy jajko i masło, a następnie resztę suchych składników. Wyrabiamy na jednolite ciasto i odstawiamy do wyrośnięcia (ok. 1-2 h, zależnie od tego, ile daliśmy drożdży, jaka jest moc zakwasu, itd).
Po tym czasie, gdy ciasto podwoi objętość, odgazowujemy je i formujemy okrągły bochenek. Ponieważ jest dość luźne, najlepiej jest pozostawić je do drugiego rośnięcia w koszyku do wyrastania chleba wyłożonym grubo posypaną mąką ściereczką. Koszyk przykrywamy i odstawiamy do ponownego podwojenia objętości (ok. 45-60 min).
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 240ºC. Ostrożnie obracamy ciasto i wykładamy na papier do pieczenia, nacinamy i następnie przenosimy je do piekarnika na kamień do pieczenia. Spryskujemy piekarnik i chleb wodą i pieczemy w opadającej temperaturze przez 30-35min (pierwsze 10 min w 240ºC, następne 10 min w 220ºC i ostatnie 10-15 min w 200ºC).
Miaższ jest dziurzasty, miękki. Chleb długo pozostaje świeży. Wchodzi do stałego repertuaru 🙂
Jeśli smakuje tak, jak wygląda, to rzeczywiście jest wspaniały! Gratuluję 🙂