Placki ze świeżej kukurydzy chodziły za mną od dłuższego czasu. Przeglądałam różne amerykańskie przepisy, ale wciąż martwiła mnie jedna rzecz: czy ta surowa kukurydza po paru krótkich minutach na patelni naprawdę będzie jadalna… ? Pole kukurydzy, mijane na rowerze, przypominało mi kilka razy o tym dylemacie, więc przepis Joego Woodhouse’a (fotografa, prywatnie męża Olii Herkules) na Instagramie spadł mi z nieba. Bazuje powiem na gotowanych kolbach! Pozostałe warzywa są też obrobione na patelni przed dodaniem do masy naleśnikowej, przy czym dodatek cebuli i chilli to już mój własny wkład w przepis.
Składniki (na ok. 15 sztuk)
- 2 kolby ugotowanej kukurydzy
- 100g mąki uniwersalnej
- ½ łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 duże jaja (ew. 3 mniejsze)
- ½ średniej cebuli
- 1 mała słodka papryka (kolor dowolny)
- ½ papryczki chilli, lub do smaku
- sól/pieprz
- garść natki lub koperku
Ugotowaną do miękkości kukurydzę (można zrobić to z wyprzedzeniem) obrać z ziaren (stawiając pionowo na blacie i okrawając dookoła). Cebulę drobno posiekać i zeszklić, dodać również drobno pokrojoną paprykę i chilli, poddusić do miękkości. Wymieszać z kukurydzą i natką/koperkiem, doprawić całość do smaku solą i ew. pieprzem. Osobno utrzeć mąkę z proszkiem i jajami – u mnie wystarczyły dwa duże, ale mniejszych możliwe, że zeszłyby trzy sztuki – na względnie gęste ciasto jak na racuchy. Wymieszać dokładnie ciasto z warzywami. Gdyby masa się wydawała za sucha, odstawić na 1-2 minuty i ponownie wymieszać; ew. dodać ww. dodatkowe jajo. Smażyć placuszki partiami, po kopiastej łyżce na sztukę, lekko spłaszczając po nałożeniu (u Joe były bardziej pękate) i do zezłocenia z obu stron. Podawać z sosem pomidorowym lub po prostu ketchupem, surówką i np. kuskusem. Można traktować je również jako przekąskę. Resztki na zimno też smakują nieźle, albo podgrzane (np. w piekarniku).
Z innych przepisów kukurydzianych nieodmiennie polecam duszonego kurczaka z kukurydzą, placek czy też cornbread, a także niedawne frytki z kaszy.