Kilka miesięcy temu mieliśmy gościa, z myślą o którym kupiłam na śniadanie krem orzechowy: taki do smarowania, ekologiczny, same orzechy laskowe i daktyle (robiące za cukier). Gość przywiózł w prezencie… dwa słoiki podobnego kremu 😉 (eko, ale już z dodatkiem cukru i jeden kakaowy). Trochę podegustowaliśmy na śniadanie, po czym niestety okazało się, że wszystkie wersje uczulają M. Teoretycznie oznaczało to, że więcej zostało dla mnie, ale mnie krem solo wystarczy zjedzony raz na pół roku na jednym naleśniku (dobrze się domyślacie, że nigdy nie byłam fanką Nutelli ;). Taki krem stanowiący jednak bazę ciasteczek to już inny, znacznie atrakcyjniejszy temat.
Pogrzebawszy w internecie trafiłam na ten przepis, i zaintrygował mnie jego minimalistyczny skład: brak tłuszczu, brak cukru (poza wierzchem), zasadniczo sam krem orzechowy, mąka i jajo. Okazało się, że wypiek jest jeszcze prostszy i szybszy niż (jak sądziłam) najprostsze ciasteczka świata, tj. makaroniki, ale efekt jest mocno uzależniony od użytego kremu. Oryginał raczej zakładał Nutellę ;). Te z mojego bezcukrowego kremu były jednak za mało słodkie (użyłam obficie cukru pudru na wierzch) i nieco suche, bo w składzie produktu nie ma żadnego dodatkowego tłuszczu; z wersji bardziej konwencjonalnej wyszły zdecydowanie smaczniejsze. Jeśli zdecydujecie się na możliwie zdrowy produkt jako bazę, sugerowałabym dodanie przynajmniej 2 łyżek drobnego cukru do środka, i jw. miękkiego masła/oleju kokosowego.
Składniki:
- 200 kremu orzechowego do smarowania, z kakao lub bez (uwagi powyżej)
- 1 duże jajo
- 150 g mąki (można 1 łyżkę zastąpić przesianym kakao, lub użyć np. w 1/3-1/2 mielonych migdałów)
- łyżeczka proszku do pieczenia
- demerara do posypku LUB cukier puder do posypki po upieczeniu.
- opcjonalnie: garść posiekanych orzechów (dowolnych)
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, dodać jajo i krem oraz orzechy, jeśli używacie, całość utrzeć na gładką masę. Wilgotnymi rękoma i/lub łyżką lepić kulki (moje były mniej więcej a la orzech włoski w łupinie), układać na blaszce w równomiernych odstępach. Powinno wyjść ok. 12-14 sztuk. Można posypać lekko cukrem demerara (jak na zdjęciu) lub zwykłym kryształem. Piec w 180 st. C (termoobieg) przez ok. 12 minut – uważać, by nie przepiec, będą suche. Studzić na kratce.
Korci mnie teraz eksperyment typu zastąpienie jaja rozgniecionym bananem co, jak się domyślacie, dałoby ciasteczka wegańskie. Jeśli ktoś się odważy, dajcie znać!
Super przepis i tych wegańskich też jestem ciekawa, ale moje eksperymenty nie zawsze dobrze się kończą. 😉