Odkrywam na nowo, co można zrobić z pomarańczami lub klementynkami. Niedawno przyrządziłam brukselkę wg Zmysłów w kuchni (u mnie z dodatkiem kuminu – polecam!), do kurczaka, którego zazwyczaj piekę z cytryną w ćwiartkach, dorzuciłam klementynkę, a potem… przy okazji kręcenia klasycznego winegretu musztardowego trochę pokombinowałam. Efekty smakowe b. pozytywne.
Składniki: 1 łyżka musztardy (np. sarepskiej), sok z 1 klementynki, łyżeczka deserowa miodu, delikatny olej rzepakowy tłoczony na zimno, szczypta soli
Musztardę (może być z lodówki) dokładnie wymieszać/roztrzepać w sokiem z klementynki (jako naczynie bdb się nadaje słoik po musztardzie użyty jako shaker) – jeśli wpadnie trochę miąższu owocu nie szkodzi, a nawet lepiej. Dodawać pomału, partiami, wciąż roztrzepując, olej rzepakowy – tyle, ile będzie potrzeba do uzyskania właściwej konsystencji sosu (dobrych parę łyżek). Dodać miód i sól, wymieszać ponownie; sprawdzić doprawienie. Używać do sałat/sałatek (np. u mnie – do doprawienia surówki z pieczonych buraków i cykorii). Można przechowywać kilka dni w lodówce, ale przed użyciem dobrze wstrząsnąć/wymieszać.
Sos jest słodszy i łagodniejszy od klasyka, z którego zazwyczaj korzystam. Zamiast oleju rzepakowego można użyć oczywiście oliwy z oliwek, ja jednak chciałam przetestować nowy nabytek – olej z Góry Św. Wawrzyńca. Spodziewałam się czegoś ostrego i wyrazistego w smaku, w stylu roztoczańskiego oleju rzepakowego, o którym kiedyś pisałam, tymczasem jednak to produkt bardzo neutralny, delikatny, w gruncie rzeczy kojarzący się z łagodną oliwą z oliwek – co jest plusem, choć nie do końca tego oczekiwałam ;). Do cytrusowego winegretu w każdym razie pasował.