Krakersy z siemienia i czarnuszki

W grudniu miałam okazję być na tzw. biurowym przyjęciu (przed)świątecznym, z angielska zwanym Christmas Party. Gdy na stole pojawiły się przystawki, od razu zauważyłam czarne „coś”, towarzyszące serom, i z ciekawością sięgnęłam w tamtą stronę. Okazało się, że to krakersy z czarnego sezamu i… tu wystąpiła różnica zdań, bo połowa jedzących wyczuła czarnuszkę, reszta nie. Krótko jeszcze podyskutowaliśmy, jak to zrobić w domu (głosowałam za sklejeniem białkiem, myśląc o orzechach prażonych), a gdy wróciłam do domu (i internetu), rozpoczęłam poszukiwania. Moje krakersy miały być z jasnego sezamu, bo o czarny bym musiała się specjalnie postarać, tymczasem jednak znalazłam opcję z siemienia lnianego. Szczerze mówiąc, to taki przepis, do którego normalnie nigdy bym się nie zbliżyła – krakersy sklejone papką z siemienia, składające się także głównie z siemienia…? Nie, dziękuję. A jednak (znów kierowana ciekawością plus mając w pamięci te restauracyjne) spróbowałam, zwiększając ilość soli i dodając czarnuszkę, i choć moim zdaniem wyglądają jak karma dla ptaków lub gryzoni, są wegańskie, beztłuszczowe i pewnie przeraźliwie zdrowe, smakują naprawdę nieźle. Tylko trzeba, mimo wszystko, lubić siemię lniane.

Krakersy z siemienia i czarnuszki

Poza ww. zmianami w składzie wybrałam także inny sposób pieczenia, sugerując się komentarzami pod przepisem. Nie miksowałam także składników, bo chciałam mieć całe ziarna.

Składniki:

  • 160g siemienia lnianego
  • 80g innych ziaren/pestek (u mnie sezam i słonecznik 1:1)
  • 1,5 łyżeczki soli morskiej (plus opcjonalnie dodatkowa do posypki)
  • 1 kopiasta łyżeczka czarnuszki*

Zalać siemię wodą (tyle, by przykryć ziarna – u mnie było ok. 300ml), przykryć i odstawić na noc lub co najmniej 8h. Następnego dnia odcedzić ew. nadmiar płynu (moje siemię wchłonęło całą wodę) i wymieszać z pozostałymi składnikami. Wyłożyć blaszkę matą silikonową i rozłożyć masę dokładnie, równą warstwą – można pomóc sobie zwilżonymi lub lekko natłuszczonymi dłońmi. Opcjonalnie oprószyć solą, np. w płatkach. Piec 20 minut w 150 st. C (termoobieg) i ok. 40 minut w 140 st. Połamać na dość duże kawałki i podsuszyć co najmniej godzinę w cieple resztkowym piekarnika (ja po prostu zostawiłam je tam do całkowitego wystudzenia). Przechowywać w szczelnym pojemniku.

* Można użyć kminku, kuminu, kopru włoskiego lub innych przypraw.

Krakersy świetnie pasują i do serów, i do wszelkiego rodzaju dipów, i jako przekąska. Można by też je lekko rozdrobnić i użyć do posypania sałatki, zupy lub innego dania warzywnego.

Krakersy z siemienia i czarnuszki