Do Wigilii został niewiele ponad tydzień… Upiekliście już Wasze pierniczki? Jeśli jeszcze nie, to teraz ostatni dzwonek, by wyprodukować takie szybkie, przynajmniej 1:1, jeśli chodzi o miód sztuczny i naturalny, które nie będą musiały długo dojrzewać do samych Świąt.
U nas pieczenie jak zawsze odbywało się zbiorowo, choć skład tym razem był nieco mniejszy… Przepis jak zawsze, jak w edycji 2008.
Zwracam uwagę na pierniczki z napisem firmowym ;). Więcej zdjęć pt. „praca wre” w albumie na FB, a poniżej dalsza prezentacja owoców tejże pracy:
Natomiast mniej więcej miesiąc (lub ciut więcej) temu nastawiłam także piernikowe ciasto dojrzewające, na tzw. piernik staropolski. Wieść blogowa niosła, że W staropolskiej kuchni Lemnis i Vitry to najlepsze źródło. Książkę mam w domu, jednak prawie nigdy z niej nie korzystałam – m.in. dlatego, że przepisy są często mało dokładne… Oto zatem wersja z moimi uwagami:
Piernik staropolski (uwaga: ciasto należy zagnieść najlepiej w I połowie listopada!)
Składniki:
- 0,5 kg naturalnego miodu
- 2 szklanki cukru
- 250g masła
- 1 kg mąki (+ ew. dodatkowe 100-150g)
- 3 duże jaja
- 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczanej, rozpuszczonej w 1/2 szkl. zimnego mleka
- 1/2 łyżeczki soli
- ok. 2 torebek (40g) przyprawy do piernika
- opcjonalnie: garść bakalii/skórki pomarańczowej (pominęłam)
Zagrzać miód, cukier i masło, niemal doprowadzając do wrzenia. Wystudzić. Wyrabiając ciasto mikserem (a polecam tą metodę, bo ręcznie nie będzie łatwo), najlepiej w tym momencie sprawdzić pojemność miksera i – jak znam życie – podzielić składniki na 1/2 (ja tego nie zrobiłam i nie dość, że ciasto z trudem zmieściło się do miski, to jego ciężar i gęstość sprawiły, że… zepsułam mikser). Wyrabiając ręcznie, nie dzieląc na 1/2, warto zaopatrzyć się w BARDZO dużą miskę (a najlepiej miednicę) i silną parę rąk.
Niezależnie od metody, do wystudzonej masy dodawać stopniowo pozostałe składniki, stale i starannie wyrabiając. I teraz taka uwaga: wiele ciast na piernik, jakie widziałam w sieci już po swojej przygodzie z tym przepisem, było b. lepkie i zasadniczo luźne, tymczasem, ponieważ autorzy W staropolskiej kuchni piszą „… po nadaniu [ciastu] kształtu kuli”, podsypałam masę dość konkretnie mąką (ok. 100-150g), tak, by dało się je – wciąż lepiąc się – uformować na placek, który owinęłam dokładnie folią spożywczą. Placek trochę spłaszczyłam, folię ponakłuwałam widelcem, pakunek umieściłam w szufladzie lodówki przeznaczonej na tzw. świeże produkty (typu ser, masło itd.) i o nim zapomniałam na kilka tygodni. No dobrze, przynajmniej raz na kilka dni sprawdzałam palcem, czy jest miękkie ;).
Chcąc wykorzystać ciasto na pierniczki, po upływie ok. miesiąca (lub dłuższego czasu) postępować jak w tym przepisie.
Aby upiec piernik: 3-4 dni przed Świętami podzielić ciasto na 2-3 części, rozwałkować na prostokąty grubości ok. 0,5 cm i piec w temp. 160-180 st. C (przyjęłabym, że niższa temp. to termoobieg) przez ok. 15-20 cm. Wystudzić. Placki przełożyć podgrzanymi powidłami lub dosłodzonymi borówkami (można skład wzbogacić np. bakaliami/skórką pomarańczową) lub masą kajmakową, kremem itd., następnie nakryć papierem i równomiernie obciążyć (np. książkami), odstawić do Świąt do skruszenia. W Wigilię oblać lukrem (z dobrej jakości cukru pudru, tj. bez skrobi) na soku z cytryny lub pomarańczy; można także użyć polewy czekoladowej.
Upieczenie właściwego ciasta czeka mnie za kilka dni (gotowe mam nadzieję, że będzie nadawać się do prezentacji w tym wpisie ;), ale oderwałam parę dni temu kawałek ciasta i upiekłam z niego blachę pierniczków. Ciasto wałkowało się świetnie (można upiec bardzo cienkie ciasteczka w stylu skandynawskim), a gotowe ciasteczka pachną mocno korzeniami i smakują świetnie*. Poniżej drobiazg z ciasta dojrzewającego (białe dekory to lukier białkowy, przepis także w starym wpisie):
Skleiłam także, za pomocą ww. lukru, piernikowe gwiazdki na kształt choinki (od największej na dole do największej na górze) – a przynajmniej kształt choinki był moim zamiarem…
* Ja myślę, że powinny, w końcu na tym cieście zepsułam mikser…
A całość też dlatego, że trwa: