Borówka brusznica

Brusznica niby podobna do żurawiny – a jednak ta pierwsza jest nieprzypadkowo wymieniona na początku zdania, bo jako konfitura do mięs nad żurawiną, w moim poczuciu, góruje. Kurczak grillowany czy pieczony, indyk, dziczyzna, ser pleśniowy – aż się proszą o łyżeczkę borówek. Kwaśne, cierpkie, mają zarazem leśny posmak i zapach brakujący większym kuleczkom żurawiny. Ta ostatnia za to, przyznaję, ma więcej zastosowań (a niedługo jedno zaprezentuję), np. w wypiekach i deserach.

Kiedyś jedyną dobrą borówkę do mięs czy serów pleśniowych robiła moja babcia po kądzieli. Teraz robię ją ja, starając się dorównać tradycjom rodzinnym, i wypróbowałam już kilka wariantów, a właściwie proporcji. Brusznicę smażę z gruszkami, i osobiście uważam, że tych ostatnich nie może być więcej niż 1:3 w stosunku do borówek. Zrobiłam raz wersję "oszczędną", tj. w stosunku 1:1, za radą Joanny Chmielewskiej z Książki poniekąd kucharskiej, i wersja była oszczędna także w smaku, więc nie polecam. Robiłam w przeszłości wersje korzystając ze środków żelujących, w tym roku z nich zrezygnowałam, a także dodałam minimalną ilość gruszek.

Borówki (co najmniej 1,5 kg; u mnie tym razem 2 kg) myjemy zimną wodą, następnie przelewamy wrzątkiem (by pozbyć się goryczki), odcedzamy. Umieszczamy w rondlu wraz z 3-4 goździkami i niewielkim kawałkiem laski cynamonu (niekoniecznie) oraz 1 dużą gruszką (lub wagowo: nie przekraczając 1:3, więc nie więcej niż 0,5 kg gruszek do 1,5 kg borówki). Podlewamy lekko wodą, zagotowujemy, gotujemy chwilę i zasypujemy cukrem – można zacząć od 300 g, i potem ew. dosypać do smaku, w zależności od ilości i słodyczy gruszek (na 2 kg borówek + 1 gruszka dałam łącznie ok. 480 g cukru). Dodać ok. łyżeczkę soku z cytryny. Gotujemy na niewielkim ogniu ok. 40-45 minut, aż masa lekko zgęstnieje (nie przesadnie – gęstnieje w słoikach), a owoce lekko się rozpadną. Po ok. 30 min sprawdzamy stopień słodyczy i ew. dosładzamy. Gorącą konfiturę przelewamy do gorących, wyparzonych słoików, pasteryzujemy 15-20 minut, odstawiamy pod koc do zassania, do góry nogami.

Borówka brusznica

PS. A, i borówki kupuję na targu, bo zbieracz ze mnie kiepski. Zawsze się śmieję, że grzyba w lesie zobaczę wtedy, gdy na nim usiądę… albo i wtedy niekoniecznie.