Pożegnanie z rabarbarem

Śpiewam na melodię Bye bye blackbird*, najchętniej w wykonaniu Diany Krall:

Bye, bye rhubarb„. Bo nie ulega wątpliwości, że sezon albo się skończył, albo w najlepszym wypadku kończy. Poniższe propozycje zatem albo są na kolejny rok, albo może jeszcze zdążycie, jeśli gdzieś znajdziecie różowe gałązki (u mnie na Mazurach w ogrodzie coś tam jeszcze rośnie).

* Tylko co jakiś czas pociągając nosem, myśląc o zakończeniu Wrogów publicznych i „Tell Billie for me…”

Po pierwsze: crumble, czyli rabarbar pod kruszonką

Składniki: dla dwóch osób: 1 niewielka gałązka rabarbaru na głowę,  2 łyżki cukru, dwa  małe naczynka żaroodporne (np. większe tzw. ramekiny), 50g cukru (może być z wanilią), 50g masła, 75g mąki

Rabarbar umyć, drobno pokroić. Nagrzać piekarnik do 190 st. C. Naczynka żaroodporne wysmarować masłem. Do każdego naczynka wsypać rabarbar,  posypać cukrem (1 łyżka na 1 łodygę), piec ok. 7-8 minut. Wyjać, skręcić temp. do 180 st. C. Z masła, cukru i mąki zrobić kruszonkę, posypać nią równą warstwą rabarbar (uwaga: u mnie parę łyżek zostało, ale niektórzy lubią jeść kruszonkę na surowo…). Umieścić naczynka z powrotem w piekarniku, piec ok. 25-30 minut (do zezłocenia). Podawać polane śmietanką.

Pożegnanie z rabarbarem

Po drugie: Eton mess, czyli bałagan, z rabarbarem

Standardowo jest z truskawkami. To powinno zaczynać się tak: „Zrób pavlovą, która Ci nie wyjdzie…”. A dodatek rabarbaru zainspirowany przepisem Sophie Dahl.

Składniki: 1 nieudana (np. opadła) czekoladova pavlova lub czekoladowe mini-pavlove z 5-6 białek, ew. kakaowe beziki** z 5-6 białek, 1 kg rabarbaru, ok. 5 łyżek cukru (może być z wanilią), ok. 500ml śmietanki 30%, ok. 3-4 łyżek cukru drobnego

** Jak w tym przepisie, tylko dodać pod koniec ubijania 3 łyżki przesianego kakao

Pożegnanie z rabarbarem

Rabarbar myjemy, kroimy w nie za drobną kostkę, umieszczamy równą warstwą w brytfance, zasypujemy cukrem, nakrywamy folią i pieczemy ok. 50-60 min w 190 st. C. Studzimy.

Tuż przed podaniem przygotowaną wcześniej bezę kruszymy niedbale do miski, zostawiając trochę okruchów do posypki. Schłodzoną śmietankę ubijamy, dosładzając do smaku. Mieszamy bezę z ostudzonym rabarbarem i śmietanką, dekorujemy okruchami bezowymi.

Resztki bałaganu przechowane w lodówce o dziwo nie podeszły wodą, tylko się lekko zestaliły (pektyny w owocach?) do konsystencji gęstego jogurtu – więc nie martwcie się, jeśli Wam trochę deseru przypadkiem zostanie.

Po trzecie: jajecznica wg Michela Roux

Danie ze słynnych Jajek. U nas z 1/2 porcji, a sama jajecznica wykonana wg własnego widzimisię. Ciekawe, choć na przyszłość bym jednak co nieco zmieniła.

Składniki (dla 2-3 osób): 100g rabarbaru, 50g cukru, 1 kromka białego chleba, 50g masła/ghee + dodatkowe ok. 2 łyżki do jajecznicy, 3-4 jaja, 2 łyżki śmietany, sól, pieprz

Rabarbar myjemy. 2/3 kroimy w drobną kostkę, resztę w paseczki „wielkości dużej zapałki” (sic; moje były „bardzo dużej zapałki”). Do garnka wlewamy 50ml wody, wsypujemy cukier, wstawiamy na wolny ogień, doprowadzamy do wrzenia. Wrzucamy rabarbar w paseczkach, gotujemy 30 sekund, wyławiamy szumówką i trzymamy w cieple. Syrop znów zagotowujemy, wrzucamy do niego rabarbar w kostkę, gotujemy 45 sekund-1 minutę, tak, aby pozostał twardawy. Odsączamy, odkładamy na bok (a pozostały syrop możemy zlać i po wystudzeniu wykorzystać do napojów).

Pożegnanie z rabarbarem

Chleb kroimy w kostkę (jeśli komuś przeszkadzają skórki, może je wcześniej odkroić, ja tego oczywiście nie zrobiłam). Na patelni rozgrzewamy masło, smażymy kostki chleba do zrumienienia. Grzanki osączamy na papierowym ręczniku.

Z dodatkowego masła i jaj robimy jajecznicę tak, jak lubimy najbardziej (ale ze względu na dalsze składniki lepiej ją mocniej wysmażyć). Pod koniec gotowania dodajemy śmietanę i drobno pokrojony rabarbar. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Podajemy na stół posypane grzankami i większymi kawałkami rabarbaru.

Moje wrażenia odnośnie tego ostatniego dania były mieszane, tj. b. smakował mi nietypowy dodatek rabarbaru w środku jajecznicy, ale różowa posypka na wierzchu – choć b. efektowna – była dla mnie zbyt słodka i gryzła się z pozostałymi smakami. W następnym roku rabarbarowym 😉 ją pominę.