Mój ulubiony chutney, robiony już wielokrotnie, także ze śliwek i gruszek. Ostry, korzenny, octowy, idealny do serów, wędlin czy dip do warzyw. Robi się sam, wcześniej tylko trzeba się nakroić i naważyć składników. Przepis z How to be a domestic goddess Nigelli Lawson.
Składniki: 0,5 kg jabłek (waga po obraniu i wyjęciu gniazd nasiennych), 1 średnia cebula, 1-2 małe papryczki chilli (te bardzo ostre; używając większych, łagodniejszych papryczek lepiej wziąść 2-3), 250 g demerary, 1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego, 1 łyżeczka mielonych (lub utłuczonych w moździerzu goździków, 1/2 łyżeczki soli morskiej, czarny pieprz (do smaku), 1 czubata łyżka posiekanego lub startego świeżego imbiru, 1 łyżeczka kurkumy, 350 ml octu jabłkowego
Jabłka obrać, wyciąć gniazda nasienne, z grubsza posiekać. Drobno posiekać cebulę, tak samo papryczki chilli, wcześniej usuwając z nich pestki (i do tej ostatniej pracy lepiej założyć rękawice ochronne). Wszystkie składniki umieścić w garnku, doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć gaz na średni i gotować 30-40 min, aż do uzyskania gęstej pulpy, jak widać na zdjęciu wyżej. Chutney przełożyć do czystych, wysterylizować słoików, ustawić do góry dnem. Nie trzeba pasteryzować, ocet i cukier sprawiają, że przechowuje się bdb i co najmniej rok. Wg. autorki wychodzi litr; mi zawsze wychodzi mniej, mimo starannego ważenia jabłek – ok. 800 ml.