Czekałam na ochłodzenie pogody, które sprzyjałoby deserom na ciepło – jakoś na poważnie nie chce nadejść, ale że wieczory i ranki chłodne, nie ma na co czekać ;). Brown Betty (albo, w moim tłumaczeniu, Brązowa Baśka) to klasyczny deser amerykański (tu można poczytać o historii), mający coś wspólnego z brytyjskim puddingiem chlebowym, w Baśce jednak wykorzystuje się owoce i bułkę tartą. Wersja Nigela Slatera z Real Food jest nieco bardziej luksusowa i mniej tradycyjna, bo z dodatkiem czekolady i zdecydowanie należy do potraw poprawiających samopoczucie ;). Warto użyć kwaskowatych jabłek (u mnie była to szara reneta); można wykorzystać resztki połamanej czekolady lub niedojedzone czekoladki. Ja robiłam z 1/2 porcji – w sam raz dla 2 osób.
Składniki (dla 4 osób, ew. ok. 6 przy z dodatkiem lodów lub śmietanki): 1 kg kwaskowatych jabłek (u mnie szara reneta), 30g + 75g masła, 125g bułki tartej, 100g brązowego cukru (u mnie ciemny muscovado), 100g ciemnej czekolady, z grubsza posiekanej, 3 łyżki złotego syropu/miodu sztucznego lub naturalnego
Jabłka obrać, wydrążyć, pokroić na dość duże kawałki. Przełożyć na większą patelnię/do rondla, dodać 30g masła i ok. 2 łyżek wody, wymieszać, delikatnie podgrzewać, aż jabłka lekko zmiękną, ale nie zaczną się rozpadać. Przełożyć owoce do naczynia żaroodpornego (ok. 1,5 litra pojemności).
Wymieszać bułkę, brązowy cukier i czekoladę, przykryć mieszanką jabłka. Stopić pozostałe 75g masła z syropem/miodem, dokładnie polać mieszanką okruchy. Piec w 190 st. C (termoobieg) 35-40 minut, aż wierzchnia warstwa będzie rumiana i chrupka. Można jeść gorące (powiedzmy po ok. 10 minutach z piekarnika), ciepłe, letnie lub na zimno.