Dwa letnie śniadania

Choć pod pewnymi względami wciąż trudno mi cieszyć się tym, co zawsze sprawiało przyjemność – typu blog – życie toczy się dalej, nawet jeśli liczba kotów w gospodarstwie domowym jest inna, niż dwa tygodnie temu. I choć wciąż nasłuchuję w nocy, czy to miauczenie na zewnątrz, to nie cienki głos Oscypka, nie mam zbyt wiele nadziei na to, że go jeszcze kiedyś zobaczę poza zdjęciami czy filmikiem nakręconym komórką :(. W międzyczasie oczywiście coś jem i gotuję, nawet kiszę ogórki, które wreszcie (pod wpływem powrotu słońca) postanowiły zacząć dojrzewać, i prowadzimy z M dyskusje na temat technik kiszenia (ostatni wniosek: będą ogórki moje, i ogórki jego). Upiekłam kilka chlebów (w tym jeden łudząco przypominający kształtem rozgniecioną żabę), dwie blaszki jagodzi(ew)anek, popełniłam też wyjątkowo nieudany eksperyment pt. faszerowane placki z mąki gryczanej, które miały wszystkie najgorsze cechy tej mąki. Dla równowagi na dzisiejsze śniadanie była udana bruschetta, która – o dziwo – jakoś wcześniej nie trafiła na bloga (choć była wersja odwrócona, tj. chleb z pomidorem na ciepło, którą też dobrze wspominam).

Dwa letnie śniadania

Oczywiście wiem, że zasadniczo te włoskie grzanki-nie grzanki pojawiają się jako przystawka. Gdy jem je w restauracji, zazwyczaj pierwsze, co czuję, to wyraźny aromat surowego czosnku, który skądinąd bardzo lubię, ale niekoniecznie o ósmej rano. W „Kocham Toskanię” Giulia Scarpaleggia wspomina, że najlepiej pomidory wymieszać z ziołami itd. kilka godzin przed jedzeniem, a ząbek czosnku dodać w całości, by oddał aromat warzywom, ale można go było przed podaniem usunąć. Uwaga słuszna, ja jednak jakoś poranek wolałabym zacząć w ogóle bezczosnkowo ;). Stąd moje pomidory były doprawione minimalną ilością szczypiorku (własnego, który z jakiegoś powodu jest wyjątkowo delikatny) i hojną garścią bazylii. Uwaga, wegan tym też nakarmicie!

Dwa letnie śniadania

Składniki (4 grzanki):

  • 4 kromki czerstwego, ale nie bardzo twardego pieczywa (u mnie wieloziarnisty Komarki)
  • 2 duże, dojrzałe i soczyste pomidory, np. malinowe
  • hojna garść bazylii, u mnie różne odmiany
  • ok. ½ łyżki posiekanego szczypiorku (można pominąć lub zastąpić np. oregano, lub innymi ziołami)
  • sól, pieprz, oliwa

Pomidory drobno posiekać i, uwaga, osączyć z nadmiaru soku na sitku (sok potem wypić lub wykorzystać np. z zupie). Zioła drobno posiekać, wymieszać z osączonymi pomidorami. Doprawić do smaku solą i pieprzem, skropić minimalnie oliwą. Można mieszankę odstawić na kilka h w chłodne miejsce, można wykorzystać od razu nakładając na gorące, opieczone pieczywo (przy powyżej 2 kromkach robię to w piekarniku). Skropić oliwą i od razu podawać – najlepiej w towarzystwie jak najlepszych oliwek (u nas kalamata kupione w W-wie, które przypomniały mi te w Grecji, dzięki którym w ogóle przekonałam się do oliwek…).

Dwa letnie śniadania

Z cyklu śniadanie niedzielne nie tak dawno temu – choć jeszcze zanim zapanowała „wielka smuta” 🙁 – przygotowałam omlet, który nazwałam roboczo „przegląd ogródka”, bazą bowiem była garść warzyw, które przyniosłam z grządki, a wierzch udekorowałam ziołami i kwiatami cukinii. Bazą był przepis z którego zazwyczaj wcześniej korzystałam, ale tym razem nie dodawałam sera, za to masę jajeczną wzbogaciłam (inspirując się lekturą książki Davida Lebovitza) kapką mleka (w wersji bardziej luks może być to także śmietanka) – moim zdaniem to istotny dodatek, wpływający pozytywnie na puszystość i gęstość upieczonego omletu. Okazało się też, że lepiej sprawdza się wyższa temperatura piekarnika.

Składniki (2 większe porcje)

  • 4-5 jaj (białka i żółtka osobno)
  • łyżka mleka/śmietanki
  • sól, pieprz, opcjonalnie: szczypta gałki muszkatołowej
  • olej
  • garść warzyw (wszystkie lub tylko część): parę liści jarmużu i/lub boćwiny, ok. 2 łyżek wyłuskanego młodego groszku, cebula dymka, kilka cienkich plasterków młodej cukinii
  • garść dowolnych ziół
  • ok. 6-8 kwiatów dyni lub cukinii

Nagrzać piekarnik do 200 st. C (termoobieg lub grill z termoobiegiem), wstawiając od razu blaszkę na 1-2 poziom od góry (moja patelnia wchodzi na 2). Rozgrzać patelnię z niewielką ilością oleju i przesmażyć posiekaną dymkę na średnim ogniu. Dorzucić drobno pokrojone łodygi boćwiny/jarmużu, po ok. 1-2 minutach dodać groszek i cukinię, chwilę przesmażyć, dodać porwane liście jarmużu/cukinii. Gdy warzywa się smażą, wymieszać żółtka z mlekiem lub śmietanką, doprawić szczyptą soli, pieprzu, ew. gałki. Osobno ubić białka na sztywno, następnie delikatnie a stanowczo wymieszać białka z żółtkami. Wylać masę jajeczną na patelnię, na wierzchu rozrzucić zioła i rozłożyć koncentrycznie kwiaty cukinii. Smażyć 1-2 minuty, następnie włożyć patelnię do piekarnika na 1-2 poziom od góry. Piec ok. 7 minut lub aż omlet urośnie i się zezłoci. Natychmiast podawać.

Dwa letnie śniadania

Zapisz

Zapisz

Zapisz