Dwie kolorowe pasty warzywne (z resztek)

Jesteście już w klimacie świątecznym? U mnie, można powiedzieć, powstała mała dojrzewalnia wypieków międzynarodowych (podgląd na tym zdjęciu), choć dwa górne pojemniki planuję naruszyć przed Świętami właściwymi, i co najmniej jedno ciasto pojawi się tu na blogu ;). Zanim jednak ten słodki czas nastąpi, ponieważ nie wątpię, że w takiej chłodnej porze roku często gotujecie zupy lub buliony, podejrzewam, że mogą wam zostawać a to buraki z barszczu, a to jarzyny z wywaru. Ze swoimi prawie zawsze staram się coś zrobić i niedawno część resztek z barszczu kompromisowego zmiksowałam na dwie różne pasty do kanapek. Moim faworytem jest pikantna marchewkowo-dyniowa, ale buraczana z kolei jest bardziej treściwa; ta ostatnia to wariant pasty z grochu i buraka z początku tego roku oraz lekka pochodna dwóch alternatywnych hummusów, które kiedyś tu pokazywałam, tylko z dodatkiem innego strączkowego.

Pasta buraki, soczewica i miso

  • 1 duży, upieczony lub ugotowany burak
  • ½ szklanki suchej czerwonej soczewicy (ok. szklanka po ugotowaniu), ew. grochu w połówkach
  • ząbek czosnku
  • 1-1,5 łyżki jasnego miso, lub do smaku
  • ¼ łyżeczki kuminu
  • papryka słodka i ostra (po hojnej szczypcie, lub do smaku)
  • olej rzepakowy – jak najlepszy, tłoczony na zimno (ok. łyżki), ew. inny ulubiony

Soczewicę ugotować w ok. 1,25 szklanki wody z hojną szczyptą soli (dodaną po zagotowaniu wody) i ząbkiem czosnku, aż soczewica się rozpadnie/zamieni w jednolitą masę. Przestudzić i zmiksować z pozostałymi składnikami, doprawić do smaku. Uwaga na temat miso: z czasem (tzn. po kilku godzinach) mocniej je czuć, więc nie przesadzałabym ze zwiększaniem ilości. Sól w moim odczuciu nie była już potrzebna, wystarczyło miso.

Pasta marchewka i dynia

  • 1 duża, ugotowana lub upieczona marchewka
  • ok. ½ szklanki puree z dyni
  • 1 ugotowana lub upieczona cebula
  • 2 ugotowane lub upieczone ząbki czosnku
  • 2-3 ugotowane lub namoczone we wrzątku suszone grzyby
  • łyżeczka octu jabłkowego (lub do smaku)
  • olej rzepakowy – jak najlepszy, tłoczony na zimno (ok. ½-¾ łyżki), ew. inny ulubiony
  • sól (do smaku)
  • ok. ¼ łyżeczki (lub wg uznania) ostrego curry lub mielonego chilli

Wszystkie składniki zmiksować, sprawdzić doprawienie. Podawać, podobnie jak wersję buraczaną, jako dip lub smarowidło do pieczywa.

Dwie kolorowe pasty warzywne (z resztek)

Moje inne ulubione smarowidła znajdziecie TU: na szparagowe czy z bobu musimy jeszcze trochę poczekać, ale niedawno znów ćwiczyłam tą pieczarkową i pewnie tej zimy jeszcze będzie powtórka.