Czekoladki dla Elvisa

Wieść gminna niesie, że Elvis przepadał za masłem orzechowym (np. na chlebie, w połączeniu z bananem i bekonem lub z bekonem i galaretką). Stąd niedawno zrobione przeze mnie czekoladki nazwałam „amerykańskimi” lub czekoladkami dla Elvisa…

Zaczęłam od stopienia mlecznej kuwertury (jak w przepisie na talarki). Potem nalewałam do otworów w silikonowej foremce po pełnej łyżeczce kuwertury, dodawałam jeden kleks solonego masła orzechowego (kupnego, ale można dać domowe 😉 i drugi galaretki porzeczkowej. Całość przykryłam mleczną czekoladą, do brzegu otworu, zostawiłam na blacie kuchennym na ok. 15 minut, potem przełożyłam do lodówki. Nie spieszyć się z wyciąganiem z foremki – wolno zastygają, wyciągać zaś należy możliwie delikatnie, ze względu na duży procent miękkiego nadzienia. Ze 100g czekolady powinno wyjść ok. 14 czekoladek.

Połączenie smaków jest – dla mnie przynajmniej – uzależniające: mleczna czekolada, potem słone masło, potem słodko-kwaśna porzeczka i znów czekolada. Król powinien się pospieszyć, czekoladki szybko znikają…