Ostatnie dni w starym mieszkaniu (a większą część tego wpisu pisałam w samochodzie, kursując między domem nowym a starym), ale jeszcze kupiliśmy na targu gąski. M je przyrządził z boczkiem i dodatkiem galuszek.
Składniki: 0,5kg gąsek, ok. 100g boczku wędzonego, opcjonalnie-łyżka masła, sól, pieprz, natka pietruszki do posypki
Gąski opłukać. Boczek pokroić w kostkę, wytopić tłuszcz. Wędlinę przesmażyć na chrupko. Jesli boczek bedzie stosunkowo chudy – jak mój – i tłuszczu na patelni zostanie niewiele, rozgrzać na boczku łyżkę masła przed dodaniem grzybów. Te ostatnie po chwili na patelni puszczą sok; gotować, mieszając co jakiś czas, aż cały odparują. Doprawić do smaku. Podawać z natką i galuszkami (tym razem na tą ilość dodatków zrobiliśmy kluseczki z całego przepisu i zjedliśmy je we dwoje).
Jak widać, to kolejny przepis z gatunku „jak najprościej”. Nigdy wcześniej nie jadłam gąsek – okazały się dość łagodne, ale boczek bardzo dobrze się z nimi komponuje.