Już kiedyś prezentowałam tu grzany cydr (czy też Redd’s :), ale w innej, bardziej skomplikowanej wersji. Tu mamy wypadkową kilku czynników: otwartej butelki odgazowanego cydru domowego, spaceru na kilkunastostopniowym mrozie i chęci szybkiego rozgrzania się. Napój przyrządziłam dokładnie tak, jak robię wino grzane. Wolę używać alkoholu wytrawnego, który dosładzam do smaku, z dwóch powodów: nie kupuję innego 😉 i wolę „grzańce” nie za słodkie (np. Grzaniec galicyjski jest dla mnie zdecydowanie przesłodzony).
Składniki: ok. 350-400ml cydru (na 2 osoby), mała laska cynamonu, dwa goździki, opcjonalnie: 1-2 kopiaste łyżki miodu/brązowego lub białego cukru; kawałek skórki otartej z cytryny/pomarańczy
Wszystkie składniki umieszczamy w rondlu, podgrzewamy aż całość będzie gorąca, ale nie zagotowujemy. Cydr wytrawny należy lekko dosłodzić do smaku, stąd opcjonalny miód/cukier; słodki cydr tego nie wymaga. Pić gorące.
Napój jest lżejszy niż wino grzane i zyskał aprobatę M, gdyż jego zdaniem „można go więcej wypić” :). A okazja do napicia się jest, ponieważ, uwaga…
… dziś Coś niecoś kończy 2 lata :)!