Jeśli pamiętacie zdjęcia tych warzyw sprzed dobrego roku, to brawo, bo owszem, naczekały się na publikację. Na przepis na pieczone ratatouille vel tian śliniłam się od dawna, przeglądając książkę Mimi Thorisson A kitchen in France, ale wydawało mi się szalenie czaso- i pracochłonne. I tak: jeśli chcecie ładnie przekładać po jednym plasterku każdego warzywa, to faktycznie, jest to praca godna Kopciuszka, i tylko raz się tak bawiłam, bo potem gdzieś przeczytałam radę, żeby brać po prostu po trochu a to cukinii, a to pomidorów, a to bakłażana, i tak przekładać do zapełnienia naczynia. Zdecydowanie jest szybciej, a wciąż ładnie i smacznie. Jest to też idealne danie na dopiero co kończące się lub – jak teraz – dopiero co zakończone lato, gdy jeszcze chwilę trwa sezon na wszystkie główne składniki. Tian

Technika układania plastrów nie była jednak powodem, dla którego powtarzałam kilka razy danie. Rzecz w tym, że Mimi założyła, że piecze się krótko, tylko tyle, aż warzywa będą ‘dość miękkie’. Dla mnie niestety po pół godzinie one były właściwie wciąż dość surowe (o M, z jego krytycznym podejściu do bakłażana, nie wspomnę). Poniższy przepis oddaje więc sposób na osiągnięcie zapiekanki całkiem miękkiej, w pełni upieczonej i – w moim odczuciu – oddającej bdb smaki późnego lata. Zmodyfikowałam również lekko doprawienie tianu, bo zupełnie nie pasuje mi natka pietruszki z oryginału, liść laurowy również niekoniecznie 😉. Do jedzenia jako dodatek, albo i główny punkt programu, z pieczywem, sałatką tabbouleh lub czymś podobnym, a ser kozi lub owczy też nie jest złym towarzystwem. Co do warzyw, poniższe instrukcje nt. liczby/rozmiaru trzeba potraktować jako wytyczne, ale zasadniczo objętościowo po pokrojeniu powinno być ich mniej więcej tyle samo. 

Składniki (2-4 porcje, w zależności od możliwości i zastosowania dania): 

  • 2 większe pomidory, np. bawole serce 
  • 2 średnie cukinie 
  • 1 większy/2 mniejsze bakłażany 
  • ok. ¾ łyżki soli – może być gruba, plus do oprószenia 
  • ząbek czosnku 
  • kilka gałązek świeżego tymianku 
  • oliwa (ok. 1,5-2 łyżki), pieprz 

TianWarzywa umyć, pokroić na maksymalnie cienkie plasterki (3 mm maks) ręcznie lub za pomocą krajalnicy, jeśli posiadacie. Idealnie plastry powinny być możliwie podobnej wielkości (można ew. bakłażana lub pomidora przekroić na pół). Jeśli macie obawy, że bakłażan będzie gorzki, oprószcie go solą, odstawcie w sitku na 20 minut do zapocenia, przelejcie po tym czasie wrzątkiem i osuszcie (robiłam z soleniem i bez, i nie widziałam różnicy).

Natrzyjcie oliwą naczynie żaroodporne, które pomieści (ciasno!) warzywa, natrzyjcie je rozkrojonym ząbkiem czosnku, i zacznijcie je układać jedno obok drugiego (jak we wstępie, najefektywniej robić to grupkami, ale jak macie dużo czasu, możecie przeplatać po plasterku). Czosnek posiekajcie, i posypcie nim, tymiankiem, solą i pieprzem (przyprawy dość porządnie) po wierzchu warzywa i całość polejcie oliwą. Pieczemy tian w 200 st. C. przez ok. 60 minut (można przykryć pod koniec, gdyby się za mocno przypiekały), a potem zostawiamy jeszcze pod przykryciem w cieple resztkowym na ok. 30 minut. Resztki zupełnie dobrze smakują w temp. pokojowej, np. jako dodatek do chleba, albo podgrzane.