Żyjecie jeszcze? Weszliście optymistycznie w Nowy Rok? Sama staram się być umiarkowanie optymistyczna, bo na razie świat daje tylko lekkie po temu powody ;). Postanowień noworocznych z zasady nie robię, choć jednym z nich powinno być „nie dać umrzeć blogowi”. Skoro tak, to wracam do was z przepisem na fuczki.
Przyznaję, że najpierw przyciągnęła mnie do nich nazwa (przyznacie, że urocza), która mignęła mi gdzieś przy przepisie w internecie; potem zobaczyłam je w książce Roślinna kuchnia regionalna Pawła Ochmana (stojącego za blogiem Weganon), którą kupiłam z ciekawości (ale chyba nie jestem docelowym odbiorcą* ;). Są to, w skrócie, placki z kiszonej kapusty, i podobno pochodzą z kuchni łemkowskiej (tu chwila smutku, którą zazwyczaj czuję, gdy myślę o Łemkach, i który najlepiej oddaje oszczędny a ‘w punkt’ dialog na początku filmu Zimna wojna).
Wiedząc, że czegoś w przepisie na pewno nie ma (wyjaśnienie poniżej), porównałam go z jakimś tradycyjnym, i okazało się, że wegański jest właściwie tylko napój roślinny zamiast mleka, bo jajo to już opcja. Potwierdzam, bo zrobieniu placków po tylko lekkim odweganizowaniu (tzn. z mlekiem krowim): jaja wcale nie trzeba, ale myślę, że kluczem jest dokładne odciśnięcie kapusty. Do przypraw podeszłam nieco dowolnie, jak niżej.
Składniki (na ok. 3 porcje):
- 250 g kapusty kiszonej, odcedzonej na sitku i dokładnie odciśniętej, posiekanej
- szklanka (ok. 150g) mąki pszennej uniwersalnej
- szklanka (ok. 240ml) dowolnego mleka
- łyżeczka soli
- ¼ łyżeczki kminku (u mnie w całości, można zmielić)
- łyżeczka cząbru
- pół łyżki suszonego majeranku
- świeżo mielony pieprz – hojnie, ok. 8 obrotów młynkiem (wg autora pół łyżeczki mielonego)
- olej do smażenia
Przygotować kapustę, tj. odcedzić na sitku, następnie bardzo dokładnie odcisnąć i posiekać. Sok oczywiście zachować – wypić lub zachować do zakwaszenia zupy itd. Kapustę dokładnie wymieszać z pozostałymi składnikami (można najpierw roztrzepać mąkę z mlekiem itd. na ciasto a la naleśnikowe i dopiero potem stopniowo wmieszać kapustę). Smażyć ratami na rozgrzanym oleju cienkie, nie za duże placki, do zezłocenia z obydwu stron; w razie potrzeby można osączyć na ręczniku papierowym.
Z dodatków świetnie pasuje zimowa surówka, typu z brukselki, buraków, czerwonej kapusty (jak na zdjęciu) lub marchewki, a także sos. Placki jedliśmy we dwójkę dwa dni, i poddusiłam pokrojone w plastry pieczarki, które następnie zabieliłam śmietaną (ale bdb pasuje do nich też mleko kokosowe), pasuje jednak też zwykły sos pomidorowy, tatarski, chrzanowy (także taki typu jogurt i chrzan ze słoika), ajvar czy inny sos paprykowy lub nawet sos barbecue. Ba, keczup też, jeśli lubicie ;).
* Jak można domyślić się po nazwie, jest to zbiór tradycyjnych przepisów regionalnych przerobionych na wegańskie. Są przypadki, kiedy zmiany były kosmetyczne (typu powyższe placki), inne zawierają więcej zmian. Podobno gotowe potrawy testowały panie z Koła Gospodyń Wiejskich ;). Doceniam czas i pracę włożoną w publikację, i nie pewno dla wielu osób będzie to źródło inspiracji (imho plusem też, ze względu na preferencje własne, jest też duża liczba potraw mącznych), ale… jednak jako nieweganka chyba bardziej jestem zainteresowana oryginalnymi przepisami – tak jak i fuczki konsultowałam ze standardowymi recepturami. Dodatkowo – ale to już na pewno czysto osobiste odczucia – nie zachęciła mnie szata graficzna i ciemne zdjęcia (plus uważam, że powinny być w jednym, zbliżonym stylu, i te skansenów moim zdaniem odstają).
nazwa rzeczywiście urocza, aż chce się wypróbować i tak pewnie się stanie. Kminek u mnie odpada natomiast bardzo chętnie dorzucę kumin 🤭u mnie pewnie z jakimś ostrym, warzywno-pomidorowym sosem.
podobno z kuchni łemkowskiej pochodzą tez knysze, takie ruskie dla leniwych. myślę, ze można je pożenić z fuczkami na talerzu.
pozdrawiam
@ka_wuem, jak miło Cię widzieć 🙂 O knyszach niedawno myślałam, ale ja je kojarzę bardziej z kuchni żydowskiej? U Claudii Roden jest kilka proponowanych wersji farszu, a u Clarissy Hyman sugestia tłuszczu drobiowego w cieście (zamiast np. oleju).
chyba przesadziłam z ilością komentarzy skasuj co trzeba proszę 😉
🙂
od razu wczoraj zrobiłam, z tureckim ajvarem bo akurat miałam. troche po swojemu, z jajkiem, z małą ilością mleka, maka sypana na oko, na pewno było jej mniej niż w przepisie, pul biberem i wyszło dobrze. na pewno powtórzę, z esencjonalnym sosem grzybowym np.
knysze robię wg. przepisu Magody (Chata Magoda)
z netu wiem, ze sa różne wersje i ciasta i farszu ale ta mi najbardziej leży z racji szybkości wykonania i farszu, uwielbiam ruskie 😀
ps. już wiem gdzie problem, nie przyjmuje komentarzy z linkiem, wiec poprzedni komentarz bezzasadny
O, super, że smakowały! Co do knyszy, sobie jeszcze przypomniałam, gdzie je jadłam: w takim barku wege, w którym żywiłam się regularnie podczas studiów. Zasadniczo dania były bardziej inspirowane Indiami, ale co jakiś czas pojawiało się np. calzone ze szpinakiem czy knysza z grochem ;). Nie była jakoś moim ulubionym daniem, jako dość sucha, ale może muszę zgłębić temat. Magodę oczywiście znam, wręcz dawno temu byłam ;).