Dzisiaj na szybko i pokrótce ;): po pierwsze, chciałam przypomnieć, że trwa sezon na letnie strączkowe: groszek, bób i fasolkę szparagową. Tej ostatniej nie sadzę, za to groszek z ogrodu już niestety zjedliśmy a bobu mam w tym roku mało (mszyce nie pomogły), ale na szczęście od czego są targi ;). A z bobu, jak się nasycicie zwykłym gotowanym, są pyszne pasty: np. z fetą – we wpisie znajdziecie linki do innych wersji, a także farsz do pierogów (wege i z boczkiem).
Niedawno zrobiłam też wersję błyskawiczną takiej pasty, w związku z odczuwanym nadmiarem pesto (które jest wynikiem sprezentowanego ogromnego bukietu bazylii). Poniższy przepis najlepiej potraktować jako wytyczne.
Pasta bób + pesto
Składniki:
- szklanka ugotowanego bobu
- ok. 2 łyżek pesto, lub do smaku
- 2 łyżki oliwy
- 1-2 łyżki ciepłej wody
- sól (do smaku)
- Opcjonalnie: sok z cytryny
Wszystkie składniki zmiksować, doprawić do smaku. Gdyby masa była zbyt sucha (wiele zależy od tego, jak młody był bób oraz jak gęste pesto), dodać trochę więcej wody i/lub oliwy. Przechowywać w lodówce, używać do pieczywa, jak hummusu itd. Można przed podaniem skropić dodatkowo oliwą i posypać np. papryką słodką/ostrą lub kuminem.
Pasty można także użyć jako nadzienia do pierogów, można także potraktować jako bazę do dalszych eksperymentów z farszem (wariację nt. linkowanego wyżej przepisu) – jeśli ma się (jeszcze) groszek…
Nadzienie do pierogów bób + groszek
Składniki:
- ¾ szklanki pasty bób i pesto jw.
- opakowanie (80g) bryndzy,
- 1-2 dodatkowe łyżki pesto,
- ok. szklanki wyłuskanego świeżego groszku, krótko gotowanego (by pozostał jędrny)
- sól do smaku
Zmiksować wszystkie składniki, przy czym groszku wcześniej odsypać ok. 4 łyżek i domieszać do reszty farszu już po zmiksowaniu. Doprawić do smaku (nie radzę solić przed zmiksowaniem, bo bryndza jest, jak wiadomo, słona). Nadzienia powinno starczyć na pierogi z ok. 250-280g mąki.
Co się stało z pozostałym groszkiem? Np. garść trafiła do szybkiego jednoosobowego makaronu (tzn. gotowała się w wodzie razem z makaronem), a ostatnia szklanka trafiła do pęczotto (orzotto, ale nic na to nie poradzę, wolę tą pierwszą, niepoprawną nazwę); i tam też było pesto ;):
Pęczotto z groszkiem i pesto
Składniki (2 os.)
- szklanka pęczaku
- 500ml bulionu
- ok. 90ml białego wina
- 1 mała cebula
- kopiasta łyżka masła
- szklanka wyłuskanego groszku
- ok. 2 łyżek pesto
- 2-3 łyżki startego parmezanu
- sól
- opcjonalnie: 2 skórki pozostałe z parmezanu; bazylia do posypki
Kilka godzin przed gotowaniem (u mnie ok. 8) namoczyć pęczak, odcedzić tuż przed przygotowaniem dania. Rozgrzać masło w dużym rondlu/głębszej patelni, zeszklić drobno posiekaną cebulę, oprószyć solą. Gdy zmięknie, dodać pęczak, chwilę przesmażyć, dodać połowę wina. Gdy odparuje, dodać skórki serowe, jeśli używacie, wlać część (ok. ¼) bulionu, gotować, mieszając co jakiś czas, aż płyn się wchłonie. Potem dodać groszek i ok. połowę pozostałego płynu, a potem ostatnią. Pęczotto nie wymaga aż takiej uwagi co risotto, tzn. polecam metodę stopniowego podlewania i mieszania, ale płynu można dodawać hojniej i mieszać rzadziej. Można także przy ostatnim dolaniu bulionu przykryć naczynie, skręcić ogień i pogotować pod przykryciem. Doprawić solą pod koniec gotowania, pamiętając jednak, że będzie jeszcze pesto i parmezan. Gdy kasza wchłonie cały bulion, dodać jeszcze pozostałe wino i trzymać danie jeszcze parę minut pod przykryciem, na małym ogniu. Wyłowić skórki parmezanowe i sprawdzić, czy kasza jest wystarczająco miękka i wilgotna – jeśli nie, podlać dodatkowo wodą, i jeszcze podgrzewać kilka minut. Następnie wymieszać dokładnie z pesto i ½ parmezanu, sprawdzić doprawienie, ew. skorygować. Podawać posypane pozostałym serem i ew. bazylią.
Oczywiście, z groszkiem poleca się także risi e bisi oraz risotto.
O matko, Ptasiu jak ja dzis bym się wprosiła do ciebie w gościnę, mniam
wygląda bardzo pysznie!