Niedawno przeczytałam, że nazwy typu burger czy stek powinny być (będą?) zastrzeżone tylko do produktów mięsnych. Steki z kalafiora obawiam się, że do tej kategorii nie należą ;), a jednak 'plastry kalafiora pieczone lub smażone’ nie wydaje się najlepszą nazwą – choć dokładnie tłumaczy, o co chodzi. Przetestowałam pomysł jakoś rok temu, ale na blog nie trafił; może z braku zdjęć, albo wystąpiły problemy techniczne? Swoje 'steki’ przyrządziłam na patelni grillowej, co wydaje mi się najwygodniejszą i najszybszą metodą, widziałam jednak w sieci także pieczone lub tradycyjnie smażone. To bardzo dobry pomysł na szybki wege obiad dla nieuprzedzonych 😉 (tzn. takich, którzy nie muszą mieć kalafiora ugotowanego na bardzo miękko i ze zmorą mojego dzieciństwa, tj. tzw. 'bułeczką’).
Składniki:
- 2 duże plastry kalafiora (wycięte ze środka), ok. 1-1,5 cm grubości
- sól, pieprz, olej/oliwa
- do podania: sos np. z tahiny, lub coś z sugestii poniżej, posiekana kolendra/pietruszka/koperek
Kalafiora delikatnie posmarować oliwą lub, u mnie, dobrym olejem rzepakowym, posolić i ew. oprószyć pieprzem. Rozgrzać patelnię grillową. Smażyć kalafiora po ok. 3 minuty z obydwu stron (lub aż zrobią się brązowe paski), skręcić ogień na mały/średni, patelnię nakryć i dusić plastry aż będą wystarczająco miękkie jak na Wasze upodobania – moim zdaniem fajnie, jak zostaną nieco chrupkie, ale ‘po prostu’ miękkie są też w porządku (trzymałam pod przykryciem ok. 7-8 minut). Najważniejsze to nie dopuścić do rozpadania się. Gorące ‘steki’ przełożyć na talerz, polać sosem i posypać posiekaną zieleniną. Podawać od razu, np. z ziemniakami w dowolnej postaci i surówką – u nas wariacją nt. coleslaw, z kapusty włoskiej, selera, marchwi i białej rzodkwi. Jeśli bardziej Wam się spieszy, czyt. nie ma czasu na obranie/gotowanie ziemniaków – kuskus pasuje do właściwie wszystkiego ;).
Inne możliwe sosy (poza oczywistością, że dobry pomidorowy jest zawsze dobry):
Inne pomysły na kalafiora: