Chałka na białkach

Moja ukochana chałka to maślano-mleczna XXL-ka. Piekłam i taką szabasową (na oleju) i taką z dodatkiem mąki razowej, ale… do nich jakoś nie wracam, w przeciwieństwie do tej pierwszej. Teraz mam drugą kandydatkę, o podobnym składzie, ale – co jest plusem! – na białkach, nie całym jaju. Gdy zobaczyłam przepis u Kornika, uznałam, że z nieba mi spadł, zważywszy na moje stałe zapasy białek do przerobienia.

W mojej wersji jest jedna standardowa chałka zamiast dwóch małych, i z dodatkiem soli oraz wanilii w składzie. Można też się nie rozdrabniać i upiec od razu dwie sztuki z podwójnej ilości, albo na odwrót, przerobić ciasto na maślane bułeczki (zaplatane lub nie). Z innych zmian – piekłam w wyższej temperaturze i użyłam innej mąki (kto wie, następnym razem może dodam trochę orkiszowej jasnej).

Składniki:

  • 70g cukru
  • 10g świeżych drożdży
  • 70g miękkiego masła
  • 80ml letniego mleka
  • 2 duże białka (ok. 66g)
  • 300g mąki pszennej (najlepiej luksusowej/typ 550, o wysokiej zawartości białka, ew. miks tortowej i np. bułkowej 650)
  • hojna szczypta soli
  • opcjonalnie: szczypta mielonej wanilii lub odrobina ekstraktu
  • mak/sezam do posypki

Rozczynić drożdże za pomocą łyżeczki cukru (odsypanej z 70g), odstawić na chwilę, aż się spienią. Dodać mąkę, mleko, sól i ew. wanilię, zacząć wyrabiać ciasto. Dodać masło i białka, wyrabiać dalej, aż uzyskacie gładkie, elastyczne ciasto. Odstawić do wyrośnięcia (u mnie trwało to dość długo, ponad 1,5 godziny). Po tym czasie podzielić na 3 równe wałeczki i zapleść chałkę. Odstawić do kolejnego wyrastania na blaszce wyłożonej papierem lub matą do pieczenia na ok. 45-60 minut. Posmarować mlekiem (ew. żółtkiem/jajem) i posypać sezamem lub makiem (albo jednym i drugim). Piec ok. 30-35 minut (do zrumienienia i suchego patyczka) w 190 st. C (termoobieg).

Chałka na białkach

Szczerze mówiąc, nie ma ogromnej różnicy między chałką na całym jaju a tą białkową – może wciąż XXL-ka jest moją ulubienicą, ale ta jest całkiem zbliżona (bo pewnie clou tkwi jednak w maśle ;). Zaskakująco nieźle się także przechowuje, a więc wchodzi do repertuaru!