– Może zużylibyśmy jakoś nasze białka?
– Ale chyba nie mamy ich tak dużo…
– Nie??? [chwilę później] 46. 46 białek.
Tak mniej więcej przebiegł dialog między M a mną, dotyczący zawartości naszej zamrażarki. Dodam, że to nie ja je policzyłam, ale liczba wywarła na mnie wrażenie i postanowiłam podejść poważnie do tematu: w piątek wyciągnęłam kilka woreczków do rozmrożenia i deszczowe sobotnie przedpołudnie spędziłam produkując ciasteczka. Poza tym, że upiekłam eksperyment czekoladowy oraz garibaldki, przypomniałam sobie o przepisie na proste makaroniki (nie mylić z francuskimi z nadzieniem), nazywane przeze mnie „najłatwiejszymi ciasteczkami świata”. I naprawdę, zważywszy na to, że czas przygotowania ciasta to jakieś 3 minuty, nakładanie zaś ze 2, nie wiem, czemu nie piekę ich przynajmniej raz w miesiącu (zużywając w ten sposób chociaż część białek). Po zapełnieniu jednej blaszki ciasteczkami podstawowymi (migdałowymi z migdałem i aromatem migdałów, tj. amaretto 😉 przypomniałam sobie o ciągnących się nargili z Kaszanu. A więc wersja kokos + migdał:
Składniki:
- 1 szklanka* mielonych migdałów (mieląc ręcznie warto dodać 4-5 sztuk gorzkich migdałów, dla zwiększenia migdałowego aromatu);
- 1/2 szklanki wiórków kokosowych
- 1 szklanka drobnego cukru
- 2 duże białka (ok. 66g)
- 1/2 łyżeczki malibu
- 1/2 łyżeczki amaretto lub esencji migdałowej*
- 2 łyżki mąki
- ok. 12 migdałów i dodatkowe wiórki kokosowe (do posypki)
*240ml
Połączyć mielone migdały z kokosem, utrzeć na pastę z cukrem, białkami, alkoholem i mąką. Nakładać masę łyżką (po ok. 1 łyżce na ciasteczko), w dość dużych odstępach (rosną – głównie na boki!), na blaszkę wyłożoną pergaminem lub matą do pieczenia. Powinno wyjść ok. 12 (sporych) sztuk. W środek każdego ciastka wcisnąć migdał i całość lekko posypać kokosem. Piec ok. 20 minut w 160 st. C (termoobieg). Uwaga, ciasteczka będą zezłocone, zwłaszcza na brzegach, ale środek pozostanie nieco miękki i ciągnący, marcepanowy – co było moim zamierzeniem. Jeśli ktoś woli ciasteczka bardziej chrupkie, najlepiej piec ok. 5 minut dłużej.
* Opcjonalnie można, idąc w klimaty perskie, zastąpić oba aromaty łyżeczką wody różanej.
Pomysły pt. „zużycie białek” skumulowałam swego czasu TU. Dziś dodałabym jeszcze do tej listy (poza ww. garibaldkami) także whisky sour.