Makaron z fenkułem i rukolą

Wyprowadzka ze stolicy ma wiele zalet. Właściwie każdego dnia (np. wyglądając przez okno) myślę sobie, że mam dużo szczęścia. Dzięki internetowi, poczcie i firmom kurierskim prawie wszystkie miejskie dobrodziejstwa mogę mieć na miejscu. Prawie… bo taki koper włoski zwany fenkułem pojawia się w mojej kuchni wtedy, kiedy go zdobędę podczas wycieczki do źródła (czyt. miasta) lub wyhoduję, a więc niezbyt często. Lokalnie udało mi się go kupić raz i prawie się popłakałam wtedy ze szczęścia*.

M niezupełnie podziela moja słabość do tego warzywa, które najbardziej lubię w formie minimalistycznej, odświeżającej surówki. Niedawno jednak (w Austrii warzywo leży w każdym supermarkecie) spróbowałam kopru włoskiego na ciepło, w prostym makaronie, i ta wersja smakowała nam obojgu. Przepis na blogu Sprouted Kitchen wyskoczył mi wśród pierwszych paru wyników w wyszukiwarce (po tym, jak obejrzałam zawartość lodówki, wstukałam w Google trzy główne składniki), pochodzi jednak z posiadanej przeze mnie River Cottage Veg Hugh Fearnleya. Posiadanej, ale mało wykorzystywanej: choć z rozpędu (i nie łudźmy się, skuszona promocyjnymi cenami, typu 5 funtów) kupiłam kilka książek wąskotematycznych HFW, najbardziej podobała mi się pierwsza, z jaką miałam do czynienia, tj. River Cottage Everyday. Gdy szukam pomysłu na określone warzywo lub owoc, czasem zaglądam do indeksów Fruit czy Veg, ale prawie zawsze książka wędruje potem na półkę. Może jednak powinnam im się bliżej przyjrzeć, zważywszy na udany pomysł na fenkuła…?

W mojej wersji była kwaśna śmietana 18%, bo to miałam pod ręką, można jednak użyć czegoś konkretniejszego (np. crème fraîche, jeśli ktoś posiada dostęp ;). Nie siekałam także drobniej rdzenia fenkuła, bo nie był szczególnie twardy.

Składniki:

  • 1 większa bulwa kopru włoskiego, pokrojona w cienkie pióra („koperek” zachowany i drobno posiekany)
  • łyżka oliwy
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • ok. 200-225g ulubionego długiego makaronu (u nas spaghetti, ale polecam też domowy, np. z tego przepisu)
  • ok. 4 łyżek śmietany (u mnie kwaśna 18%, patrz wyżej)
  • skórka starta z 1 cytryny
  • ok. 3 garści rukoli
  • sól, pieprz i sok z cytryny (do smaku)
  • starty ser do posypania (parmezan, pecorino lub rodzimy dojrzewający, np. Bursztyn)

Zacząć od nastawienia wody na makaron: sos robi się szybko i makaron kupny, który gotuje się np. ok. 10 minut, powinien tak naprawdę już znajdować się w garnku, gdy zaczniecie zajmować się pozostałymi składnikami obiadu.

Rozgrzać oliwę w dużej patelni i przesmażyć fenkuła przez ok. 5 minut, mieszając tylko jednokrotnie na początku (ma się lekko skarmelizować). Zamieszać, skręcić lekko ogień, dodać czosnek, gotować chwilę, dodać (stopniowo, dokładnie mieszając żeby się nie zwarzyła) śmietanę i skórkę cytrynową. Wymieszać całość, dodać rukolę, ponownie zamieszać, doprawić do smaku solą i pieprzem.

Odcedzić makaron, zachowując ok. ¼ szklanki wody z gotowania, wymieszać z zawartością patelni i, jeśli to konieczne (a u mnie było), zwilżyć całość zachowaną wodą. Skropić lekko cytryną, sprawdzić doprawienie. Podawać natychmiast, posypane wybranym serem i „koperkiem” z fenkuła.

* Co jest i tak niczym w porównaniu z misją z pierwszego roku na Mazurach pt. „gdzie kupić prawdziwy parmezan”. Nie miałam ogromnych wymagań, chodziło mi po prostu o produkt włoski, w jednym kawałku, np. zapakowany próżniowo. W tej chwili już z tym nie ma problemu, ale możliwe, że krzyknęłam, jak go pierwszy raz zobaczyłam w sklepie.

Makaron z fenkułem i rukolą