Amerykańskie pączki na soku jabłkowym

Pączki w moim życiu istniały dotąd dwojakie: tradycyjne drożdżowe, które smakują mi właściwie tylko a/domowe, b/na świeżo po usmażeniu, c/bez lukru 😉 oraz hit dzieciństwa, tj. tzw. francuskie (które kiedyś muszę wreszcie zrobić). Oczywiście, były jeszcze Bauerkrapfen, ale to to samo, co drożdżowe, tylko wywrócone na drugą stronę. Pączki z dziurką oznaczają dla mnie doughnuts, tj. pączki amerykańskie, i znałam je tylko od strony Dunkin’ Donuts (które nie mam pojęcia, czy w PL w ogóle jeszcze istnieje?) w połowie lat 90-tych. Nigdy jakoś szczególnie mi nie smakowały (choć krem bawarski w jednym wariancie był całkiem, całkiem ;), więc nie wiem, czemu tak do mnie przemówił wpis Deb Perelman (Smitten Kitchen). Poza tym, że przyciągnęły mnie zdjęcia brązowych oponek ułożonych jedna na drugiej, bardzo spodobał mi się wstęp do wpisu: że cider doughnuts to coś, co się sprzedaje (i je) na nowojorskim targu jesienią, ale smak kupnych pączków zawsze autorkę rozczarowuje. Niestety, moja wizyta w NYC odbyła się za wcześnie (pierwsza połowa września), więc ominęły mnie słynne stosy jabłek i świeżych soków jabłecznych, o których czytałam dawno temu u Kasi, no i właśnie pączków na bazie ww. soku. Albowiem cider w amerykańskiej odmianie angielszczyzny, to nie to samo, co na Wyspach – to niefiltrowany sok, nie alkohol (nazywany w USA hard cider).

Gdy zdecydowałam się na wyciągnięcie frytkownicy, co następuje góra dwa razy do roku (nie tylko dlatego, że rzadko smażymy na głębokim tłuszczu, ale też ze względu na to, że nie znoszę jej myć), zaplanowałam pączki „zwykłe” (z ½ porcji) oraz połówkę tych na soku jabłecznym. Dopiero potem przeczytałam na temat schładzania ciasta na blaszkach w zamrażarce i potem w lodówce (zawsze wtedy się zastanawiam, czy naprawdę wszyscy mają chłodziarki skrzyniowe? Do mojej zamrażarki wchodzi góra format A4), co sprawiło, że nie podzielam opinii Deb, że to „dużo mniej kłopotliwe pączki, niż drożdżowe”. Może to kwestia podejścia (albo posiadanego AGD).

Jeśli chodzi o smak, byłam zaskoczona, bo nigdy czegoś takiego nie jadłam. Zasadniczo to są usmażone ciasteczka, i tak właśnie smakują. Nie są bardzo słodkie. Najlepsze na świeżo/na ciepło, ostatecznie następnego dnia, ale dłużej bym nie przechowywała, bo z każdym dniem są coraz bardziej suche i ciasteczkowe – chyba, że to komuś nie przeszkadza ;). M oznajmił, że dla niego są pozbawione wyróżniających cech dodatnich (tak naprawdę powiedział selling point ;)) w stosunku do pączków drożdżowych, i trochę go rozumiem. Może po prostu brakuje Union Square, czerwonych liści na drzewach i majaczącego w tle mojego ukochanego budynku Chryslera [szloch]? Uważam jednak, że warto spróbować, z ciekawości i, rymując, dla uroku nowości. Zastanawiam się jednak cały czas, jak by smakowały po prostu upieczone. Aha, wycięte dziurki się nie marnują.

Podaję składniki jak u Deb (zasadniczo nic nie zmieniałam w składzie, poza tym, że podzieliłam wszystko na ½, a pączków wyszło proporcjonalnie trochę więcej).

Składniki:

  • ½ szklanki niefiltrowanego soku jabłkowego (kupnego lub z sokowirówki)
  • 3 ½ szklanki mąki (albo ok. 530-560g)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • ½ łyżeczki cynamonu
  • ½ łyżeczki soli
  • 1/8 łyżeczki (lub hojna szczypta) gałki muszkatołowej
  • 4 łyżki miękkiego masła
  • 1 szklanka drobnego cukru
  • 2 duże jaja
  • ½ szklanki maślanki
  • olej (ok. 2 litrów) do smażenia

 do posypki:

  • cukier drobny lub puder (kilka łyżek), opcjonalnie zmieszany z cynamonem (ilość zgodna z upodobaniami)

Amerykańskie pączki na soku jabłkowym

Sok jabłkowy przelać do rondelka, zagotować, skręcić ogień na mały i gotować, aż całość się zredukuje o połowę, czyli do ok. 1/4 szklanki. U mnie zajęło to ok. 20 minut. Odstawić do wystudzenia.

Wymieszać suche składniki (mąkę, spulchniacze i przyprawy), odstawić na bok. Mikserem utrzeć masło i cukier na miękki krem. Dodać jaja, ubić na gładko, zmniejszyć obroty miksera i dodać sok oraz maślankę. Na koniec wmieszać mąkę itd. – ciasta nie należy długo wyrabiać, tylko tyle, by składniki się dobrze połączyły. Ciasto będzie dość lepkie, ale nie może być płynne, w razie potrzeby podsypać mąką.

Następnie należy masę schłodzić; jeśli temperatura jest wyraźnie ujemna, można wykorzystać siły natury i np. balkon ;). W przeciwnym razie proponuję podzielić ciasto na 2-4 części (w zależności od tego, jak pojemną macie zamrażarkę, ja użyłam 2 desek do krojenia na ciasto z ½ składników), przełożyć każdą na np. deskę/małą blaszkę wyłożoną omączonym pergaminem lub matą silikonową, ponownie omączyć i rozpłaszczyć dłońmi na ok. 1-1,25cm grubości. Przełożyć do zamrażarki na ok. 20 minut. Następnie wyciąć koła o średnicy ok. 7,5-8cm i korzystając z małej wykrawaczki lub kieliszka wyciąć w nich dziurki. Wykrojone pączki (oraz wycięte dziurki) położyć z powrotem na ww. deskach/blaszkach i schłodzić tym razem w lodówce przez ok. pół godziny.

Smażyć we frytkownicy, zgodnie z instrukcją obsługi urządzenia, lub w szerokim garnku (olej powinien mieć temperaturę ok. 180 st. C) – ok. minutę po jednej stronie i tyle samo po drugiej w przypadku pączków z dziurką, „dziurki” można smażyć trochę krócej. Pączki krótko osączać na talerzach wyłożonych ręcznikami papierowymi i od razu oprószać wybranym cukrem.