Jak co roku, jest cukinia. Jeszcze w niej nie toniemy, ale na niedobór też nie narzekamy. Na razie jest głównie pieczona lub grillowana, były także placki oraz marynowana w plastrach. W ramach urozmaiceń ostatnio wyprodukowałam dwie pasty do pieczywa. Jedną nazwałam „leniwą”, bo podstawą jest warzywo pieczone przy okazji – bo np. w piekarniku i tak coś siedzi, albo bo zostały resztki z obiadu, poza tym całość rozgniata się niedbale widelcem w misce; druga (nasz faworyt) jest lekko bardziej zaawansowana, ale tylko lekko. Oba smarowidła pasują do zielonego cyklu ;).
Pasta leniwa (z serem kozim)
- 1 mała wcześniej upieczona/usmażona cukinia (patrz uwagi we wstępie)
- ok. 2 łyżek sera koziego (twarogowego)
- sól, pieprz
- ok. 1/2 łyżki estragonu i tyle samo mięty (lub tymianku, oregano, majeranku, szczypiorku, itp.)
- wędzona papryka
Cukinię rozgnieść widelcem, dodać twaróg, zioła i doprawić do smaku solą i pieprzem. Posypać z wierzchu wędzoną papryką. Przechowywać w lodówce.
Opcjonalnie można użyć innego sera: bryndzy lub fety, ew. sera z niebieską pleśnią.
Do pasty nr 2 użyłam świeżego groszku – większość wyłuskałam i obgotowałam, o czym niżej, młodsze ziarnka dałam surowe plus parę strąków (zupełnie młodych) w całości. Można by jednak użyć groszku np. cukrowego lub takiego z mrożonki (po rozmrożeniu).
Pasta z zielonym groszkiem
- 1 mała cukinia
- 1/2 cebuli
- ok. 3/4 szklanki groszku
- ząbek czosnku
- łyżka oliwy (+ trochę do smażenia)
- łyżka oleju z dyni
- ok. 1-1,5 łyżki pestek dyni
- 1/4 łyżeczki garam masala
- sól do smaku
Cebulę pokroić w plastry, zeszklić na niewielkiej ilości oliwy, dodać z grubsza pokrojoną cukinię, smażyć 1-2 minuty*, lekko podlać wodą, oprószyć solą, przykryć i dusić na małym ogniu, aż całkiem zmięknie i lekko się rozpadnie. Groszek zalać wodą, dodać obrany czosnek, zagotować, gotować ok. 5-6 minut, odcedzić. Połączyć w malakserze z cukinią, dodać pozostałe składniki (pestki dyni dostosować do płynności masy, można zacząć od łyżki), zmiksować na gładko. Doprawić do smaku. Przechowywać w lodówce.
* Tu przyznaję, że zasadniczo cukinii na patelni było 2 x tyle, ale 1/2 wyjęłam po przesmażeniu i dodałam do sałatki obiadowej (ziemniaki, pomidory, anchois i właśnie cukinia), a reszta się dusiła.
Którą wybieracie :)?
PS. Zeszłoroczne pomysły na cukinię znajdziecie TU.