Lemoniada rabarbarowo-miodowa

Kto ma jeszcze w ogrodzie rabarbar? W tym roku M bardzo serio podszedł do naszej kępy rabarbarowej (czy też dołka, zważywszy na lokalizację…). Po paru latach wzdychania podczas przebieżek przed domem byłych sołtysów i wyjątkowo dorodnym rabarbarem (z którego nawiasem mówiąc właściciele chyba w ogóle nie korzystają), podszedł do sprawy poważnie i, jak mówi nasza zaprzyjaźniona ogrodniczka, „dał mu jeść”. To znaczy porządnie go nawiózł naszym kompostem, kilka razy (plus przepielił, nawodnił, itd.). Okazało się, że rabarbar chyba lubi jeść, bo tak duży nie był nigdy (czyt. zaczął przypominać rabarbar, a nie sadzonkę), no i rośnie do tej pory. W związku z tym niedawno z paru łodyg zrobiłam lemoniadę, a właściwie krzyżówkę kompotu z hot ginger lemon honey (które, jak się okazało, świetnie też smakuje solo w postaci schłodzonej!). W smaku, moim zdaniem, najmocniej czuć rabarbar i… miód.

Składniki:

  • ok. 2 dużych łodyg rabarbaru,
  • 2 goździki,
  • 3-5 plastrów imbiru (średnicy paznokcia u kciuka ;),
  • 3 łyżki miodu,
  • sok z 1 ½ cytryny

Rabarbar z grubsza pokroić, zalać ok. 350ml wody, dodać goździki, miód i imbir (ilość plastrów: wg upodobań, zaczęłam od trzech, ale uznałam, że to za mało i dołożyłam potem 2), gotować ok. 15 min. Przestudzić, odcedzić (jeśli wam nie zależy na klarowności, można lekko przetrzeć). Osobno wymieszać sok z cytryny z 600ml wody. Połączyć wodę cytrynową z rabarbarem, zweryfikować smak, ew. dosłodzić lub dokwasić. Całość schłodzić w lodówce.

Podobno upały jeszcze mają wrócić ;).