Podczas ostatniego urlopu w Austrii kupowałam, jak zawsze, pamiątki spożywcze, tzn. zaopatrywałam się m.in. w mąki. Wśród ulubionych chlebowych i orkiszowych zauważyłam paczkę pt. kamut. Kojarzyłam tylko, że to coś trudno dostępnego, więc nie zastanawiając się wrzuciłam do koszyka. Gdy doczytałam się, że chodzi o starą (czy też antyczną) odmianę pszenicy, zaczęło mi chodzić po głowie: „Czy kamut to mamut…?*”. Wahałam się jak mąkę wykorzystać, w końcu wyszukałam ten przepis; gdy okazało się, że mąką gryczana wyszła, uznałam, że skoro ma być nietypowo, mogę zużyć trochę jęczmiennej, którą i tak tylko bez entuzjazmu przesuwam wewnątrz szuflady. Zważywszy na dalsze modyfikacje (otręby zamiast zarodków pszennych; nieco inne czasy wyrastania i temperatury pieczenia, itd.), z oryginalnego przepisu zostały głównie 2 szklanki mamuta ;).
Składniki:
- łyżka aktywnego zakwasu żytniego
- 2 szkl.** wody
- 2 szkl. mąki z pszenicy kamut
- 1 szkl. mąki jęczmiennej
- 2 łyżki otrąb pszennych
- ¼ łyżeczki słodu jęczmiennego (opcjonalnie)
- 1 1/4 łyżeczki soli
** 240ml
Wymieszać zakwas z wodą, następnie dodać pozostałe składniki, poza solą, dobrze wymieszać (ciasto będzie dość luźne). Nakryć miskę folią i odstawić na ok. 4h w temp. pokojowej. Po tym czasie dodać sól (najlepiej sypać powoli, jednocześnie mieszając ciasto). Odstawić na kolejne 2 godziny, następnie przełożyć do natłuszczonej i wysypanej mąką foremki, nakryć folią i pozostawić do wyrastania przez noc (lub ok. 8-9h). Po tym czasie chleb powinien podwoić objętość i nadawać się do pieczenia.
Piec z parą w 225 st. C (termoobieg) przez ok. 20 minut, następnie skręcić temperaturę do 210 i piec dalsze 20 minut. Jeśli to będzie konieczne, dalej dopiekać w 200 st. C przez ok. 10 minut, albo aż bochenek postukany od spodu wyda głuchy dźwięk.
Chleb smakuje jak dość kwaśny, wilgotny, pszenny razowiec. Nie mam wrażenia, bym jadła coś innego, niż pieczywo z dodatkiem pełnoziarnistego orkiszu czy zwykłej pszenicy (bo często te dwie ostatnie mąki stosuję wymiennie). Mąki trochę mi jeszcze zostało, więc eksperymenty będą kontynuowane, ale czuję, że skończy się na spożywczej ciekawostce ;).
** „Mężczyźni? Wyginęli? Przecież to nie były mamuty!”