Gdy nastają chłody, wyciągam z szuflad wełniane swetry i szaliki, a apetyt przestawia się sam. Mam ochotę już nie na lekkie, zielone sałatki czy koktajle z owoców, po których zostało tylko wspomnienie, tylko na gęste zupy, strączkowe i mięso. Im zimniej, tym częściej marzę o pieczystym lub wertuję przepisy na podroby*. Podejrzewam, że dotyka mnie syndrom „zima idzie”, któremu co rok ulegają nasza koty (niektóre bardziej niż inne… Nowy przydomek Karmelka to Pierożek. Zgadnijcie, czemu).
Stąd ta tarta.
Tarta to inna wersja tej letniej (z łososiem), a nazwałabym ją po prostu „Jesień”, bo zawiera jabłka, na które jest sezon, boćwinę, którą jeszcze mam z ogrodu (a jarmuż też by się nadał) i… kaszankę, którą lubię, ale nigdy nie mam na nią ochoty, gdy jest ciepło. Niedawno dostałam parę pęt domowej, bardzo chudej i smacznej, i dwa wykorzystałam w tym daniu. Niewielka ilość orzechów także by tu pasowała.
Składniki:
- ulubione ciasto kruche, u mnie maślankowe, w ilości wystarczającej do wyłożenia okrągłej tartownicy ok. 27cm (przy cienkim rozwałkowaniu wystarczy z ok. 140g mąki)
- dwa małe pęta kaszanki, jak najlepszej i chudej
- garść liści boćwiny
- 1 mała cebula
- 1 małe jabłko
- 100g kwaśnej śmietany (np. 18%)
- łyżeczka mąki
- sól, pieprz, opcjonalnie: szczypta ziela angielskiego, parę orzechów włoskich lub laskowych
- olej
Ciasto przygotować jak w przepisie, rozwałkować, wyłożyć foremkę, schłodzić, podpiec (ok. 8-10 minut na ślepo w 190 st. C – termoobieg – i drugie tyle bez obciążenia).
Gdy tarta się podpieka, zająć się farszem: boćwinę umyć, liście z grubsza porwać, łodygi w miarę posiekać na zapałki. Cebulę pokroić w pióra, zeszklić na patelni na niewielkiej ilości oleju, dodać łodygi boćwiny, smażyć kilka minut. Dodać kaszankę, pokrojoną w grube plastry i krótko przesmażyć (przewracając możliwie mało i delikatnie). Dodać liście boćwiny, całość wymieszać, doprawić do smaku solą i pieprzem (opcjonalnie: odrobiną ziela angielskiego) i zdjąć z ognia. Przełożyć masę na podpieczony spód. Jabłko pokroić w cienkie plastry (nie trzeba obierać), wyłożyć na wierzchu. Można także w tym momencie między plastrami jabłka umieścić kilka orzechów. Śmietanę lekko doprawić solą i pieprzem oraz wymieszać z łyżeczką mąki (chyba, że macie do czynienia z taką magiczną niewarzącą się ;), równomiernie rozprowadzić na wierzchu tarty. Piec ok. 20-25 minut w 190 st, jeść od razu.
* Dzisiaj przeglądając ofertę pewnego sklepu internetowego wydałam z siebie: „Ach!” i nie, tym razem nie chodziło o sukienkę, ale o wątrobę jagnięcą.