– Mamo, jak robiłaś sałatkę nicejską, zawsze dodawałaś fasolkę?
– Oczywiście!
– Świeżą?
– No, różnie…
– Ale naprawdę zawsze była?
– Tak! Rybki, ziemniaki i szparagowa to podstawa!
Ten dialog przeprowadziłam z Mamą po tym, jak po sałatce zostało tylko wspomnienie. I to bezfasolkowe…
Wieki nie robiłam nicejskiej. Bo wtedy, gdy ją regularniej przyrządzałam, wychodził mi kopiec, M narzekał, że za bardzo sycące i w efekcie pół kopca zostawało, a akurat to danie, moim zdaniem, niekoniecznie zyskuje przy dłuższym przechowywaniu. Kilka lat później miałam ochotę znów zrobić, ale w jakiejś wersji minimum, by jednak całość została zjedzona. Z dawnych czasów pamiętałam ziemniaki w plastrach, pomidory, jajo na twardo i obowiązkowe „rybki”. Przepis Mamy był ukształtowany PRL-em, więc były to szprotki czy sardynki z puszki, żaden tuńczyk. Przejrzałam też kilka wersji w książkach kulinarnych, np. u Julii Child (skądinąd w Mastering the art... są całe 3 – trzy – przepisy na sałatki, a sosy ciągną się po horyzont ;), i choć pewne cechy wspólne by się znalazły, były to wszystko różne sałatki.
Moja wersja jest, mimo wszystko, bardziej luks w stosunku do tej rodzinnej, ale przy tym zawiera jednak mniej składników. Nie dodawałam także sosu vinaigrette. Uniknęłam przez to kopca, a jest i smacznie, i wystarczająco konkretnie. Podobnie jak Mama, układam składniki warstwowo. Główne etapy sfotografowałam.
Składniki (2 hojne porcje):
- ok. 5 średnich ziemniaków,
- 2 duże pomidory,
- ½ niedużej cebuli,
- puszka tuńczyka w oliwie (nie osączać!),
- 1 jajo, ugotowane na twardo,
- ok. 6-8 filecików anchois,
- ok. 6-8 dużych, jak najlepszych oliwek (idealnie czarnych, ale dobre zielone też się nadadzą),
- sól, pieprz,
- oliwa, sok z cytryny,
- opcjonalnie: łyżka ulubionych, posiekanych ziół
Ziemniaki umyć, wystudzić, pokroić w plastry, rozłożyć równomiernie na talerzu, oprószyć solą i pieprzem. Pomidory pokroić w plasterki, ułożyć na ziemniakach, na to rozłożyć cebulę w talarkach (można też na odwrót – najpierw cebula, potem pomidory – jak widać na zdjęciach), ponownie posolić/popieprzyć. Kolejna warstwa to tuńczyk wraz z olejem z puszki, jajo, pokrojone w cienkie plastry (i też lekko oprószone solą i pieprzem), anchois, oliwki i zioła. Całość skropić cytryną i – minimalnie – oliwą. Odstawić na kilka minut przed podaniem, ale raczej nie więcej niż 10-15. Przyda się kawałek dobrego pieczywa do wyczyszczenia talerza ;).
A Wasza nicejska zawiera fasolkę szparagową ;)?