Kupiłam papierowe wkłady do praski do burgerów (stosowane wkładka – farsz – wkładka owocują kotletami właściwie uformowanymi, które da się wyjąć z praski w jednym kawałku*). Musiałam to cudo sprawdzić na żywo. Ale! Nie chciałam jakichś tam mięsnych kotletów siekanych. W myśl różnych kotletów wege, resztkowych i nie, uformowałam (praską 😉 wege burgery.
Swoją drogą, pierwsze takie kotlety jadłam… nie w wege barku, nie na straganie ze zdrową żywnością, tylko, uwaga… w McDonaldzie. Dobre kilkanaście lat temu, w Londynie ;). Tamte burgery wyglądały na zrobione ze zmielonej włoszczyzny z dodatkiem groszku, co mnie zainspirowało, gdy potrzebowałam dosztukować pozostałe jarzyny. Poza wspomnieniem słodkich lat 90-tych, inspirowałam się przepisem z Jadłonomii, biorąc z niego głównie jaglankę i niektóre przyprawy. Uwaga! Lista składników może przerażać długością, ale rzecz jest naprawdę prosta.
Składniki (na ok. 12 kotletów):
- 1 ¾ szklanki jarzyn (marchewka, dynia, burak) – wytłoczyn z sokowirówki lub świeżo startych i dobrze odciśniętych,
- ¾ szklanki (objętość przed ugotowaniem) kaszy jaglanej
- ¾ szklanki mrożonego groszku
- po dwie łyżki nasion słonecznika i siemienia lnianego (lub sezamu)
- ½ małej cebuli, drobno posiekanej i zeszklonej na oleju
- po hojnej szczypcie kuminu i mielonego chilli
- posiekany świeży imbir (ok. 2 cm)
- 2 łyżki sosu sojowego (jasnego)
- opcjonalnie: łyżka świeżych/suszonych ulubionych ziół
- 1 jajo
- 1 łyżka bułki tartej (lub ew. więcej, jeśli masa będzie b. mokra)
Jarzyny zetrzeć i odcisnąć lub odzyskać z sokowirówki. Kaszę ugotować z groszkiem w osolonej 1,5 szkl. wody na zupełnie miękko (lekkie rozgotowanie nie zaszkodzi – jak dla mnie dopiero taka jest jadalna…), przestudzić. Wymieszać jarzyny z kaszą – masa powinna być całkiem gęsta. Dodać pozostałe składniki, sprawdzić doprawienie. Na tym etapie można masę schłodzić w lodówce, lub formować od razu kotlety lub burgery (za pomocą ww. praski ;). Uformowane schłodzić przynajmniej 15 minut przed pieczeniem, smażeniem lub grillowaniem. Wybrałam tą ostatnią metodę, na patelni grillowej. Burgery lekko smarowałam olejem z jednej strony (tej, która miała pierwsza styczność z patelnią). Nie przejmujcie się, jeśli kotlety trochę się rozpadną podczas obracania – można je ponownie uklepać.
Można podawać jak klasyczne burgery mięsne (z bułkami) lub z sosem pomidorowym na ciepło. Bardzo dobrze smakują też na zimno.
* I to faktycznie działa.