Wyobraźmy sobie, że macie czerstwe ciasto drożdżowe. Oczywiście, można je przerobić na pudding chlebowy, można jednak wybrać coś szybszego i mniej deserowego. Chleb smażony to żadna nowość, ale jednak zazwyczaj wykorzystywałam do tego celu pieczywo niesłodkie. Czemu jednak nie, zwłaszcza, że wówczas można zrezygnować z dosładzania sosu? Zainspirowane przepisem na chleb pomarańczowy z Nigella Express, ale u mnie właśnie z resztek tzw. babucha, z sosem pomarańczowo-borówkowym. Brusznicę jako słodki dodatek jeszcze raz pokażę za kilka dni…
Składniki:
- 4 kromki czerstwego ciasta drożdżowego (ew. chałki, brioszki itd.)
- 2 duże jaja
- 100ml mleka
- skórka starta z pomarańczy
- sok z 1 pomarańczy (najlepiej czerwonej)
- ok. 4 łyżek borówki brusznicy (dżemu z ww.)
- masło lub mieszanka masła i oleju (ok. 2 łyżek)
Jaja roztrzepać z mlekiem i skórką startą z pomarańczy, przelać do płaskiego a szerokiego naczynia, zanurzyć w mieszance chleb, moczyć ok. 2-3 minuty na stronę. Borówki wymieszać z sokiem pomarańczowym, zagotować, skręcić ogień na mały i gotować jeszcze ok. 3 minut. Namoczone, osączone kromki ciasta smażyć na rumiano, obustronnie, na maśle na średnio rozgrzanej patelni. Podawać od razu, polane gorącym sosem.