Gorzkie pomarańcze, czyli te najlepsze na marmoladę ze skórką: marzenie ściętej głowy, jednorożec lub efemeryda. Próbowałam je kilka lat temu ściągać z Francji (bezskutecznie). Usiłowałam także zastępować mieszanką pomarańczy i innych cytrusów (limonek lub grejpfruta). Jednak teraz, po zdobyciu tego skarbu, mogę powiedzieć: to nie było to, i jeśli robić dżem, konfiturę czy marmoladę pomarańczową, to właśnie z tych owoców. Nie mówię, że inne przetwory nie będą smaczne, jednak słowa M: „Szacun. Najlepszy jaki zrobiłaś” (plus wylizywanie talerzyka w tle) o czymś świadczą. Bo też uważam, że to najlepszy dżem pomarańczowy, jaki zrobiłam ;).
Skąd je wziąć? Skorzystałam z pośrednictwa In campagna, firmy od dawna zachwalanej, nie tylko przez kulinarków. Co do samego przetworu, chciałam możliwie jak najprościej, bez dodatków, które mogłyby przyćmić dobry produkt. Przepis i metoda – jak przy moich poprzednich cytrusowych dżemach, Nigelli z Domestic goddess, i tym razem włącznie z obgotowywaniem pestek (dodatkowe pektyny), ale zmieniłam trochę proporcje: mniej cukru, zgodnie z własnymi upodobaniami, i mniej soku z cytryny. Jeśli przypadkiem dorwiecie gorzkie pomarańcze, bardzo polecam. Warto dodać, że te owoce nie nadają się* do jedzenia na surowo.
Składniki: 1,9kg gorzkich pomarańczy, 1,7kg cukru, sok z 2 cytryn
Pomarańcze zalać wodą w dużym garnku/garnkach (wody ma być tyle, by mogły się unosić), zagotować, skręcić ogień na średni i gotować 2h. W razie konieczności wodę uzupełnić. Owoce odcedzić, zostawiając trochę wody z gotowania, lekko wystudzić i drobno posiekać całość, wybierając jednocześnie pestki, które odkładamy do małego rondelka.
Pokrojone owoce umieścić w dużym garnku o grubym dnie. Pestki zalać wodą z gotowania, zagotować, gotować 5 minut. Odcedzony płyn z pestek dodać do pomarańczy, razem z cukrem i sokiem z cytryny. Podgrzewać całość na małym ogniu, aż cukier się rozpuści, potem podkręcić ogień i zagotować. Gotować na średnim ogniu 25-30 minut. W połowie czasu gotowania sprawdzić stopień słodyczy. Gotowy dżem powinien być szklisty i dość gęsty.
Przekładać do czystych, wyparzonych słoików i spasteryzować (u mnie 15 minut w piekarniku włączonym na 160 st. C + drugie tyle w wyłączonym, potem słoiki odwrócone do góry dnem do zassania).
* Są jadalne, ale nieszczególnie smaczne (tak, sprawdziłam ;).