Właściwie to miała być pomidorowa zupa z ciecierzycą (wg oryginalnego przepisu – z puszki, której nie używam), jednak – ku swojemu zaskoczeniu – wśród zapasów suszonych strączkowych (kilka rodzajów soczewicy i fasoli) jej nie znalazłam w domu. Namoczyłam zatem fasolę… I tak powstała inna wersja fasolowej z dżodżenem.
Ogólną inspiracją był przepis HFW z „Veg Everyday” – sympatyczna i, jak to u Hugh, praktyczna książka z daniami wege. U mnie była nuta mięsna, bo zeszkliłam cebulę na tłuszczu kaczym i dodałam bulion zamiast części wody, można jednak oczywiście to pominąć.
Składniki:
- 200g białej fasoli (drobnej lub średniej wielkości), namoczonej na noc
- liść laurowy
- 30g suszonych grzybów
- 30g masła/oleju/tłuszczu gęsiego lub kaczego
- 1 mała, drobno posiekana cebula
- 2 ząbki czosnku, jw.
- 500ml przecieru pomidorowego
- 500ml bulionu
- garść boćwiny/jarmużu/szpinaku
- sól, pieprz, ulubione zioła (np. tymianek)
- do podania: parmezan lub podobny ser
W dniu poprzedzającym gotowanie namoczyć fasolę w dużej ilości wody. Następnego dnia odcedzić, ponownie zalać wodą, dodać liść laurowy, zagotować, skręcić ogień na mały, gotować 50-60 minut, odcedzić. Nastawiając fasolę do gotowania zalać grzyby 250-300ml ciepłej wody. Odcedzić w tym samym czasie, co fasolę, napar zostawić. Duże grzyby pokroić na paseczki.
Rozgrzać tłuszcz w dużym garnku, zeszklić cebulę i czosnek, dodać osączone grzyby, przesmażyć kilka minut. Dodać pomidory, ugotowaną fasolę, zioła, zachowaną wodę grzybową i bulion. Całość zagotować, lekko doprawić solą/pieprzem, skręcić ogień na mały, gotować ok. 45 minut. Dorzucić porwaną boćwinę/inne liście, gotować ok. 10 minut, sprawdzić doprawienie. W razie konieczności (tj. jeśli zupa byłaby za gęsta – jak u mnie) rozrzedzić wodą. Podawać posypane parmezanem lub innym wyrazistym serem (nie jest to konieczne, ale polecam).