Bagna cauda

Piszę to siedząc na podłodze, bo krzeseł nie ma, stołu nie ma, kanapy nie ma… tzn. są, ale schowane przed remontem. Obiad dzisiejszy też był jedzony na podłodze (ale, na szczęście, nie z niej…).

Do jedzenia dania, które chciałabym Wam zaproponować, przydałby się jednak stół, a także podgrzewacz, dużo surowych jarzyn i dobre towarzystwo. Mowa o włoskim dipie podawanym na ciepło, tj. bagna cauda. Smaki w gruncie rzeczy te same, co w żydowsko-weneckim makaronie, ale połączenie mocno słonego i rybnego, czosnkowego oraz maślanego smaku z chrupkimi warzywami nie jest typowe dla polskich kubków smakowych.

Rzecz robi się prosto, ok. 10 minut (plus czas przygotowania, obrania i pokrojenia warzyw), ale wymaga pewnej cierpliwości: otóż warto poczekać, aż składniki dokładnie się połączą przed dodaniem masła. Jeśli będziecie się spieszyć, sos wam się rozwarstwi – co nie wpłynie mocno na smak, ale na estetykę tak (choć i w najlepszych warunkach nie jest to bardzo fotogeniczna potrawa ;). Warto dodać, że lekko rozdzielać się (ale nie typowo warzyć) i tak pewnie będzie, ale jeśli początkowa konsystencja będzie jednolita, wystarczy jak każdy jedzący zamiesza sos podczas maczania (co i tak się robi).

Składniki (dla ok. 3 osób, dla większej grupy warto podwoić): 120ml oliwy, łyżka oleju spod sardeli (anchois), 6-7 sardeli, 2 ząbki czosnku, 30g zimnego, posiekanego w kostkę masła; do podania: różne surowe warzywa (marchewka, rzodkiewki, ogórek, cukinia, cykoria, fenkuł, itd., itp.)

W rondelku stopić – na niewielkim ogniu – oliwę, olej, sardele i bardzo dokładnie rozdrobniony czosnek na jednolitą, szarą masę. Dodać do sosu 3-4 kostki masła, pracując trzepaczką, zdjąć sos z ognia i wtrzepać stopniowo resztę masła. Skosztować – jeśli smak będzie zbyt mocny, można go lekko złagodzić dodatkowym masłem, pamiętając jednak, że powinien być wyrazisty. Umieścić sos (przelany do np. miseczki) najlepiej na podgrzewaczu umieszczonym pośrodku stołu, dookoła rozłożyć warzywa, by każdy mógł je do woli maczać w dipie.

Bagna cauda