Tyle razy jadłam Tiroler Grostl na stoku, że z niedowierzaniem odkryłam brak choć jednego zdjęcia dania na blogu (jest za to jedno w albumie na stronie bloga na FB). W skrócie: to śmieciówka na szybki obiad czy kolację, z resztek ugotowanych ziemniaków i wędlin – w sam raz na powielkanocne sprzątanie lodówki ;). Clou to smażone jajo, umieszczone na samym wierzchu (tradycyjnie danie podaje się w patelni, w której się smażyło). W mojej wersji jest jeszcze dodatek papryki i chilli, bynajmniej nie tradycyjny, ale brakowało mi na tej patelni trochę koloru…
Składniki:
- ok. 8 ugotowanych ziemniaków
- olej (ok. łyżki)
- 1 średnia cebula
- ok. 200g wędliny/kiełbasy/pieczeni
- opcjonalnie: ok. 1/2-1/4 słodkiej czerwonej papryki i 1/2 długiego (nie b. ostrego) chilli, oba drobno pokrojone
- natka pietruszki (ok. łyżki)
- kminek
- słodka papryka (szczypta)
- sól, pieprz
- 2 jaja
Cebulę pokroić w piórka, zeszklić na rozgrzanym oleju, dorzucić wędlinę pokrojoną w kostkę, po chwili dodać paprykę i chilli, jeśli używacie. Gotować parę minut, aż papryka lekko zmięknie; w tym czasie pokroić ziemniaki w plastry. Przełożyć warzywa i wędlinę z patelni do podgrzanej miski, na patelnię przełożyć ziemniaki, lekko oprószyć kminkiem, przesmażyć kilka minut. Warzywa w misce doprawić do smaku solą, pieprzem, słodką papryką i kminkiem. Gdy ziemniaki będą lekko zezłocone, wymieszać je dokładnie ze składnikami z miski oraz posiekaną natką pietruszki. Z jajkiem można postąpić dwojako: albo usmażyć je osobno, na mniejszej/innej patelni, pod koniec obsmażania ziemniaków, albo – u mnie – zepchnąć pozostałe składniki na bok i usmażyć je na wolnej części naczynia. Podawać od razu, obowiązkowo z jajem na wierzchu ;).