Nie jestem – wbrew pozorom – wielką fanką czekolady. Czasem jednak, zwłaszcza w chłodny, wilgotny dzień (spojrzenie za okno) mam ochotę na kubek czekolady pitnej – gęstej, nie z jakiegoś proszku, tylko z czekolady właściwej i – to clou, wersja nie dla dzieci – z kapką, czy też łyżeczką, Cointreau i ten dodatek bardzo, bardzo polecam. Zwłaszcza po 12, czy gdy mocno zmarzniecie lub przemokniecie.
Najlepszy surowiec do tego celu to, moim zdaniem, czekolada deserowa (np. wedlowska Jedyna). Z braku laku może być dobra gorzka, ale nie przesadzałabym z % kakao. Eksperymentalnie można pomieszać gorzką z mleczną (2:1). Co do proporcji: w wersji „full wypas” jest to 50g czekolady na łebka, jeśli czuję wyrzuty sumienia: tylko 30g.
Składniki (na 1 osobę/1 niewielki kubek): 30-50g czekolady deserowej (vide powyższe uwagi), 120ml pełnego mleka, parę kropel (łyżeczka 5ml) Cointreau (lub podobnego alkoholu)
Czekoladę połamać na kawałki, umieścić z mlekiem w małym rondelku, podgrzewać cierpliwie na małym ogniu, mieszając co jakiś czas, by czekolada nie przywarła do dna. Podgrzać dość mocno, ale nie zagotowywać. Przelać do kubka, dodać troszkę Cointreau, wymieszać, pić od razu.