Od grudnia 2007 (!!!), tj. jednego z pierwszych wpisów na blogu, niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o to, co robię z awokado (bo świeżą kolendrę teraz już lubię ;): robię niewiele, tj. najczęściej rozgniatam dojrzały owoc z solą i zakwaszam limonką lub cytryną. Czasem jednak, gdy mam „fazy” i jem owoc regularnie, mam ochotę coś urozmaicić… I stąd rożne warianty kanapkowe (przy czym najbardziej ambitny, z marynowanymi cytrynami, niedawno pokazywałam).
Awokado i śledź
Pieczywo posmarować podstawową pastą z awokado (owoc, sól, sok z limonki/cytryny), na wierzchu ułożyć kawałki śledzia a la matjas. Można użyć także wędzonego łososia, ew. gravlaxu. Opcjonalnie skropić dodatkowo cytryną przed jedzeniem.
Awokado, kiełki i camembert
Pieczywo posmarować pastą jak poprzednio, posypać kiełkami (np. rzodkiewki), na wierzchu położyć plaster-dwa dojrzałego sera camembert. Opcjonalnie posypać z wierzchu pestkami dyni lub słonecznika, albo użyć pieczywa z ziarnami.
Awokado, kapary, suszone pomidory
Ok. 5-6 pomidorów suszonych w oleju i łyżeczkę do herbaty kaparów (z zalewy, osączonych) drobno posiekać, wymieszać z miąższem awokado, doprawić do smaku solą i sokiem z cytryny/limonki. Pastą smarować pieczywo (najlepiej razowe), dekorować zieleniną.
A Wy jak, awokadojecie ;)?