Jagnięcina, fasola i pory

Wspominałam już kilka razy na blogu o Tender autorstwa Nigela Slatera (pisarza/kucharza, którego wolę czytać niż słuchać/oglądać). To dwutomowe dzieło (świetne do przygniatania piernika 😉 o warzywach i owocach świetnie nadaje się do gotowania na zasadzie „mam składnik, a nie wiem, co z nim zrobić”, zwłaszcza gdy skorzystamy z indeksu znajdującego się na końcu tomu II. W ten sposób („jagnięcina”) doszłam do przepisu na potrawkę „w stylu francuskim”. Danie znajduje się w rozdziale pt. Pory i rzeczywiście udział warzywa jest znaczny – do tego stopnia, że niektórzy (M) wyrazili swoją dezaprobatę dla dysproporcji między udziałem mięsa a resztą składników. Jeśli zatem nie jesteście wielkimi fanami porów, zmniejszcie ilość o połowę ;).

Slater przewiduje użycie mięsa z kością, zaznaczając zarazem, że pierwotna wersja potrawy – zamieszczona w innej jego książce – bazowała na jagnięcinie bez kości, i ja z takiej właśnie skorzystałam. Zrezygnowałam z dużej ilości świeżych ziół do posypki, bo byłoby to dla mnie zbyt dużo szczęścia (choć niewielka ilość jednego gatunku, np. pietruszki, nie zawadzi). Całość jest prosta i delikatna  – takie danie wiejskie, rzeczywiście w stylu dań duszonych z mojej ulubionej The French Kitchen, dobre na chłodniejsze (niekoniecznie zimowe) miesiące.

Składniki (dla ok. 3 osób): 150g białej fasoli (u mnie Jaś) namoczonej przez noc, 2 liście laurowe, olej do smażenia, 1-2 (w zależności od entuzjazmu dla tego warzywa 😉 duże pory, ok. 500g karkówki jagnięcej, plaster (ok. 30g) masła, ząbek czosnku, suszony/świeży tymianek, łyżka mąki, ok. 350ml wody, sól, pieprz, sok i skórka z 1/2 cytryny, opcjonalnie: posiekana natka pietruszki

Namoczoną fasolę odcedzić, zalać wodą, dodać 1 liść laurowy i kroplę oleju/oliwy. Wodę zagotować, ew. odszumować, gotować ok. 45 minut na średnim ogniu; zostawić fasolę w wodzie, aż będzie potrzebna.

Jagnięcina, fasola i pory

Rozgrzać ok. 2 łyżek oleju w dużym, żaroodpornym naczyniu/rondlu (posiadającym pokrywkę, która potem się przyda). Mięso pokroić w kostkę jak do gulaszu, oprószyć solą i pieprzem, zrumienić partiami, odłożyć na bok. Nagrzać piekarnik do 160 st. 

Pory – oczyszczone i pokrojone na kawałki „wielkości korków do wina” – umieścić w naczyniu po mięsie, na wierzchu położyć masło i całość przykryć kawałkiem pergaminu do pieczenia oraz pokrywką. Umieścić w piekarniku na ok. 25 minut, w trakcie można 1-2 razy zamieszać. Gdy pory są miękkie, przenieść je z piekarnika na kuchenkę, usunąć papier, dodać 2-gi liść laurowy, czosnek (pokrojony w plastry) i hojną szczyptę tymianku. Oprószyć mąką i gotować kilka minut na średnim ogniu, mieszając kilkakrotnie. Dodać wodę, odcedzoną fasolę, doprawić solą i pieprzem, dodać mięso. Całość zagotować. Przykryć, następnie umieścić z powrotem w piekarniku na 1,5-2 godziny (w przypadku takich dań dłużej zazwyczaj = lepiej; można także przygotować całość z wyprzedzeniem, bo zyskuje przy odgrzaniu). Tuż przed podaniem doprawić cytryną i wymieszać z otartą skórką. Można podawać posypane natką.

Jedliśmy ze świeżym białym pieczywem i surówką z pieczonych buraków, ale świetnie pasuje np. zielona sałata.