Fasolka po bretońsku

Zastanawialiście się kiedyś nad nazwą fasolka po bretońsku? Długo zakładałam, że to tak, jak  z rybą po grecku, tj. że z Grecją nie ma nic a nic wspólnego. Tymczasem jednak okazuje się, że ze Bretania jest znana jako producent białej fasoli (konkretnie to gatunku Coco de Paimpol) i danie b. zbliżone do „naszej” fasolki w kuchni regionalnej występuje, podobnie jak strączkowe puree à la bretonne*. Niektóre źródła podają, że każde danie określone jako à la bretonne to danie fasolowe, jednak wydaje mi się to (po przejrzeniu przepisów z francuskich źródeł) niewłaściwym uogólnieniem.

Fasolka po bretońsku, jak dla mnie, musi mieć – poza pomidorami (porządnymi, nie sam rozcieńczony koncentrat!!!, i powinno być ich dużo) i białą fasolą – sporą ilość majeranku i liść laurowy. Wkładka mięsna natomiast, w moim odczuciu, nie jest niezbędna. W fasolce, którą ostatnio przyrządziłam, dodałam ją po namyśle i pod koniec gotowania – można by spokojnie z niej zrezygnować.

Składniki: ok. szklanki białej fasoli (Jaś lub drobniejszej), 750ml przecieru pomidorowego, ok. szklanki wody, 2 liście laurowe, 1/2 łyżeczki majeranku, sól i pieprz do smaku, po hojniej szczypcie papryki słodkiej (u mnie wędzonej) i ostrej, opcjonalnie: 8-10 plasterków kiełbasy, natka pietruszki do posypki

Fasolę zalać wodą na noc. Następnego dnia odcedzić, umieścić w dużym garnku z przecierem, wodą i liśćmi laurowymi (można zrobić też inaczej – gotować strączkowe w samej wodzie, przecier – wówczas tylko ok. 500ml – dodać po ok. godzinie lub później, ale nie zauważyłam, by fasola była zbyt twarda od pomidorów, choć faktycznie dłużej niż normalnie się gotowała). Zagotować, skręcić ogień na średni i gotować pod częściowym przykryciem, aż fasola będzie miękka – u mnie trwało to łącznie ze 2 godziny. Po ok. godzinie dodałam pozostałe przyprawy (majeranek, sól, pieprz, paprykę), a po ok. 1,5 h – kiełbasę. Sprawdzić doprawienie pod koniec gotowania.

Podawałam posypane natką, z dodatkiem świeżego chleba. Resztki smakują bardzo dobrze odgrzane, a także jedzone na zimno (można zmiksować na pastę do pieczywa).

* Przy okazji odkryłam, że – wg Wikipedii – pochodne angielskie baked beans to (uwaga moja: bardzo) zniekształcona wersja cassoulet, rzekomo przywieziona na Wyspy przez brytyjskich marynarzy.