Zupa norweska (kartoflanka z łososiem)

To zupa, o której zapomniałam: tj. kiedyś robiłam stosunkowo często, w pewnym momencie przestałam i… nie pamiętałam o tym przepisie kilka lat. Przypomniałam sobie niedawno, przy okazji przygotowywania menu dla gości*. Z tego co wiem, po sieci krąży parę wersji, np. takie z dodatkiem smażonych ziemniaków – ja do tej pory przygotowywałam tą z bloga For the body and soul, z pewnymi modyfikacjami. Używam swojego bulionu drobiowego, nie żałuję chrzanu, nie dodaję za to śmietany, bo zmiksowana zupa jest moim zdaniem wystarczająco kremowa. Zagrzanie zupy z łososiem przed podaniem (albo jeszcze lepiej: przygotowanie np. kilka godzin/jeden dzień wcześniej i potem podgrzanie) to jedno clou potrawy, drugim jest zachowanie paru plastrów łososia (jak najlepszego!) do dekoracji. Tak czy owak, to świetna i sycąca potrawa na chłodny jesienny dzień.

Składniki:

  • 1,5 litra dobrego bulionu
  • 250-300 g wędzonego łososia, pokrojonego w paski, część zachowana do dekoracji
  • 2 średnie cebule/1 duża, pokrojone w kostkę
  • 2 łyżki oliwy/oleju
  • 1 kg ziemniaków, pokrojone w kostkę
  • świeżo starta gałka muszkatołowa, pieprz
  • chrzan ze słoika – ok. łyżki lub zgodnie z upodobaniem
  • świeży koperek (ilość dowolna 😉

Olej/oliwę rozgrzać w dużym garnku. Dodać cebulę, zeszklić na małym ogniu (nie rumienić). Dodać ziemniaki oraz bulion, gotować ok. 30 min/aż ziemniaki zmiękną. Zmiksować. Dodać łososia, zagrzać. Doprawić do smaku pieprzem, gałką muszkatołową oraz chrzanem. Sprawdzić doprawienie solą, ale uwaga: łosoś sporo jej odda, warto zweryfikować smak nie bezpośrednio po dodaniu ryby, ale gdy już trochę poleży w zupie (jeśli sól w ogóle będzie potrzebna, to w ilości symbolicznej – sporo zależy od słoności bulionu). Podawać posypane koperkiem i ozdobione zachowanymi kawałkami łososia.

* Którzy w przeciwieństwie do mnie, w Norwegii byli, a „zupa norweska” kojarzyła im się z zupą z mięsem… renifera. Pozdrawiam, jeśli to czytają :).