Racuchy dyniowe z sosem chilli

Wiem, że jestem jeszcze Wam winna rzymski wpis restauracyjny, ale to dłuższa sprawa ;), a tymczasem chciałam się pochwalić potrawą, która dopiero co gościła na naszym stole. Powinnam jednak zacząć od początku: otóż mniej więcej miesiąc temu, zainspirowana wpisem Liski, zrobiłam racuchy drożdżowe z jabłkiem. Ba, zrobiłam nawet dwa razy i przy tym replayu zaczęłam się zastanawiać: A gdyby dodać innej mąki…? A gdyby – zamiast jabłek dodać dyni…? W rozmyślaniach poszłam potem jeszcze dalej: A gdyby dodać dyni, ale przygotować wersję wytrawną? Wówczas przypomniałam sobie o słodkim sosie chilli, który widziałam u Karoliny… i przeszłam od słów do czynów ;).

Racuchy dyniowe z sosem chilli

Uwagi ogólne: racuchy można zjeść równie dobrze na słodko (tj. posypane cukrem pudrem po usmażeniu) lub podać z innym wytrawnym sosem (pikantnym pomidorowym np. lub grzybowym?). W wersji słodkiej można dodać szczyptę cynamonu do ciasta. Dynia jest surowa przed smażeniem i mimo drobnego pokrojenia pozostaje dość chrupka, co moim zdaniem stanowi przyjemny kontrast z ciastem, jeśli jednak to komuś przeszkadza, sugeruję wcześniejsze podpieczenie miąższu. Można rozważyć też usmażenie placków z cukinią lub kabaczkiem pokrojonym w plastry.

Drożdżowe racuchy dyniowe (na podstawie tego przepisu) – na ok. 3 porcji obiadowych

Składniki:

  • 250 g mąki pszennej (można ew. użyć 1:1 pszennej zwykłej i orkiszowej, lub dać 200g jasnej i 50g razowej)
  • 4 g drożdży świeżych (lub szczypta drożdży instant) – w opcji przyspieszonej 10-12 g drożdży świeżych
  • 1/2 łyżki cukru
  • 250 ml mleka
  • 2 duże jajka
  • 15 g tłuszczu (oleju roślinnego lub oliwy – można pokusić się o dodanie oleju z pestek dyni)
  • hojna szczypta soli
  • olej do smażenia
  • dynia odpowiadająca objętościowo 2 większym jabłkom (ok. 300g) – obrana, pokrojona w bardzo drobną kostkę (ew. starta na dużych okach)

Drożdże wkruszyć do miski, dodać 1/2 łyżki cukru i odrobinę mleka, pozostawić na kilka minut, aż drożdże ruszą. Po tym czasie wymieszać z mąką. Jajka ubić z mlekiem, tłuszczem i solą. Połączyć z mąką – stopniowo, pracując energicznie i dokładnie (by nie robiły się grudki) trzepaczką, do uzyskania gęstego ciasta. Dodać dynię. Pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę (w przypadku opcji przyspieszonej wystarczy ok. 20 minut).

Na patelni (lub od razu dwóch…) rozgrzać tłuszcz. Łyżką nabierać porcje ciasta i kłaść je na patelni, odwracając, kiedy brzegi delikatnie się zrumienią i pojawią się na nich dziurki. Dosmażyć na złoto z drugiej strony i szybko odkładać na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem, żeby osączyć je z tłuszczu.

Placuszki dość dobrze się przechowują ok. 2 dni w lodówce, można je jeść na zimno lub odgrzewać (np. w piekarniku). Tak się prezentuje partia „normalna”, tj. oprószona cukrem pudrem, do jedzenia na słodko:

Racuchy dyniowe z sosem chilli

Słodki sos chilli kojarzy mi się głównie z sajgonkami (i barem przy ul. Nowy Świat, w którym często jadałam podczas studiów – wielkie butle sosu stały na każdym stole). W przypadku odtwarzania przepisu domowego ważny jest rodzaj ostrych papryczek, jakich użyjemy – ja miałam takie na poziome cayenne/węgierskiej czuszki, i tego gatunku rzeczywiście uważam, że należy dać 3 (i imho z pestkami), ale już tzw. tajskich (bird’s eye) dałabym dwie. Musiałam także dokonać pewnych koniecznych zamienników przy occie i skrobi, ale wyszło bdb – uwagi poniżej.

Racuchy dyniowe z sosem chilli

Sos chilli (na podstawie tego przepisu)

Składniki (wg autorki – powinno wyjść 200ml, u mnie ok. 150ml)

  • 3 czerwone chilli (u mnie z pestkami – patrz uwagi powyżej; jeśli ktoś bardzo chce, może wypestkować ;))
  • 3 ząbki czosnku, obrane
  • sok z połowy limonki
  • skórka otarta z całej limonki
  • ¼ szklanki* octu ryżowego (lub białego winnego 6% – u mnie)
  • ½ szklanki cukru
  • ¾ szklanki  wody
  • ½ łyżeczki soli
  • 1 płaska łyżka skrobi kukurydzianej rozrobionej w 2 łyżkach wody – u mnie 1/2 łyżki zwykłej mąki pszennej i łyżka wody

*szklanka = 250ml

Chilli, czosnek i skórkę limonki dodać do malaksera i posiekać bardzo drobno (albo zrobić to za pomocą noża – jak u mnie). Do rondelka dodać wodę, ocet, sok z limonki, sól i cukier oraz posiekane składniki, następnie zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować przez ok. 15 minut, aż całość nieco się zredukuje (ja zredukowałam mocno). Następnie dodać skrobię kukurydzianą/mąkę rozrobioną w wodzie, zamieszać, zagotować i od razu ściągnąć z ognia.

Ostudzić, przełożyć do słoiczka, zakręcić i trzymać w lodówce. Zdaniem Karoliny – można tak trzymać do ok. 10 dni.

Przyznaję, że w ogóle nie planowałam zagęszczać sosu, ale mimo mocnego odparowania nie miał właściwej konsystencji. 1/2 łyżki mąki wystarczyło, by zaczął wyglądać jak „ten ze słoika”. Uwaga! To uzależnia 😉 – i świetnie pasuje też np. do sera…

Jako ciekawostkę dodam, że dodałam do placków dyni piżmowej, kupionej na austriackim (bo tu spędzam 2 część urlopu) straganie przydrożnym, stanowiącym przykład wiary w uczciwość klienta. Stragan wyglądał m.in. (bo składał się z kilku stołów) tak:

Racuchy dyniowe z sosem chilli

Klient wybiera dynię (może korzystać z porad i opisów na tabliczkach), po czym uiszcza opłatę wrzucając odliczoną kwotę do skarbonki obok. Można ew. skorzystać z torebek foliowych, wiszących na słupku. Domu gospodarza w najbliższej okolicy nie widać…