Pisałam o tym święcie dwa i trzy lata temu. Dziś przypomniała mi o nim m.in. Pani Serwusowa. Gdy piszę te słowa, obrażona Bica śpi w drugim pokoju, podczas gdy Oscypek pokłada się na środku kanapy.
Przekopałam się przez archiwum w poszukiwaniu najstarszych zdjęć kotów. Oto Bica tuż po zamieszkaniu z nami (tak, to brązowe coś po prawej stronie zdjęcia to czterotygodniowy kociak, nie np. szczur):
A to Oscypek, w lipcu minionego roku, gdy wraz z rodzeństwem i swoją mamą pomieszkiwał na stogu za naszym domem:
A dziś wyglądają tak, jak u góry, lub poniżej:
Jak to jest mieć dwa koty w domu? Nawet jeśli się specjalnie nie kochają (czyt. Bica nie kocha Oscypka), jednak trochę się sobą zajmują i na swój sposób bawią. Od kiedy ma „brata”, Bica nigdy nie obudziła nas nad ranem miaucząc pod drzwiami sypialni. Dokocenie dobrze wpłynęło na jej zachowania społeczne. Minusy to takie, że możemy się spodziewać podwojenia liczby martwych myszy/jaszczurek itd. (ciepłe dni przyniosły przedsmak tych atrakcji). Oscypek ponadto jest mniej wybredny od Bici i je dużo więcej od niej – i nagle się okazało, że trzeba kupować znacznie więcej i karmy, i kociego żwirku, a także pilnować jedzenia zostawionego na blacie, bo może zniknąć…
Jakby tego było mało, dokarmiamy zimą także dwie kotki zewnętrzne:
Nie wiedzą jeszcze, jakie mamy wobec nich plany (z grubsza takie, jak w linku). Przy okazji kociego święta warto poważnie pomyśleć o tym, jak zmniejszyć liczbę kotów trafiających (lub i nie…) do schronisk, bezdomnych i niechcianych. Profilaktyka to podstawa i należy o tym pamiętać. Oba moje koty domowe są po kastracji/sterylizacji, i kotki dzikie-przydomowe, jeśli jeszcze trochę przy nas zostaną, także będą.