Masa makowa

Przy okazji makowca awaryjnego, Gospodarna Narzeczona pytała się mnie, czy nie przeszkadza mi sztuczny posmak w kupnej masie makowej. Odparłam zgodnie z prawdą, że nie. Ponieważ jednak mieliśmy dużo maku, zrobiliśmy domową masę i choć święta minęły, upiekliśmy jeszcze raz strucle. Powiem szczerze, że jedyną różnicą, jaką widzę między tą z puszki, a tą robioną od podstaw jest konsystencja: ta pierwsza jest bardziej mokra, druga bardziej ziarnista. I jedna, i druga smaczna. Jeśli chodzi o wygodę, oczywiście nic nie przebije otwarcia puszki :), ale produkcja domowa okazała się łatwiejsza, niż myślałam. Przepis z Kuchni Polskiej (moja wydana w 1957), którą podobno każdy ma w domu.

Składniki:

  • 500g maku
  • 300g cukru pudru
  • 2 białka
  • 50g masła
  • opcjonalnie: olejek migdałowy
  • skórka cytrynowa (u nas z 1 cytryny)
  • opcjonalnie: 3-4 łyżki miodu
  • ok. łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • rodzynki

Mak opłukać, zalać wrzątkiem i podgrzewać na małym ogniu tak długo, aż da się go rozetrzeć w palcach (ok. 25-30 minut). Odcedzić przez gęste sitko, osączyć. Przemielić 2 lub 3 razy (u nas to ostatnie) przez maszynkę (w miarę możliwości, z gęstym sitkiem). Stopić w rondlu masło, dodać mak, cukier, skórkę cytrynową, olejek migdałowy (pominęliśmy), miód (jw.), wanilię i opłukane rodzynki. Podgrzewać całość ok. 10-15 minut, często mieszając. Wymieszać z pianą, wystudzić.

Gotową masą można nadziewać makowce z ciasta krucho-drożdżowego lub drożdżowego. Starczy jej na dwie strucle.

PS. Pamiętacie moją gęsinę? Z przyjemnością informuję, że wygrała konkurs „Gęsina w blogosferze”, czego dowód tu:

Masa makowa