Albo, jak przerobiłam chleb z San Francisco na coś bardziej swojskiego ;).
Ponieważ mamy zapasy własnych ogórków kiszonych, po otwarciu słoika zostaje nam sok. Zazwyczaj jest wypijany, ale tegoroczny wyszedł nam mocno słony. Pomyślałam, że dobrze nadawałby się do chleba na zakwasie. Efekt wyszedł świetny. Oto zatem zmiany, jakie wprowadziłam w stosunku do oryginalnego przepisu:
Całą wodę zastąpiłam sokiem z ogórków i nie dodałam w ogóle soli; gdyby wasz sok był mniej słony, dałabym do 1/2 łyżeczki soli;
Dałam tylko 1 łyżeczkę octu;
Dałam ok. 1/2 łyżeczki kminku i 1/2 łyżeczki mielonej austriackiej mieszanki Hausbrot, składającej się znów z kminku, kolendry i kopru włoskiego;
Jak zawsze, pominęłam glazurę jajeczną na wierzch.
Reszta b/z. Chleb wyszedł mocno pachnący ogórkami kiszonymi, wilgotny, kwaskowaty. Polecam, podobnie jak i moją wersję gryczaną.