Steki idealne

Co i rusz, gdy przeglądam anglosaskie książki kulinarne i czytam zdania typu: „Poproście waszego rzeźnika, by Wam wyciął/wydrążył/przygotował mięso”, krew mnie zalewa. Marzę o „moim rzeźniku”, który by sprzedawał mięso w warunkach higienicznych, miał mięso dobrej jakości i do którego miałabym zaufanie. Jak na razie, mam dziwne wrażenie, że w warunkach krajowych te trzy warunki nie mogą współistnieć. Dlatego z ciekawością postanowiłam zbadać polecany sklep mięsny w Bad Hofgastein, w którym zazwyczaj przebywamy na wakacjach zimowych, a obecnie – letnich.

Sklep sprawia wrażenie niepozornie, my jednak byliśmy przygotowani – M zawczasu odświeżył swoją znajomość języka niemieckiego. Okazało się szybko, że większość mięsa znajduje się na zapleczu albo w gablocie za obsługą, nie w ladach chłodniczych przed klientem. Innymi słowy, koniec języka za przewodnika i należy nawiązać dialog ze sprzedawcą. Tym sposobem nabyliśmy steki wołowe, z polędwicy, którą pan wcześniej przed nami obkroił, a później pokroił na plastry o takiej szerokości, jaką chcieliśmy (2 cm). Mięso zanieśliśmy do domu i czym prędzej obrobiliśmy najprościej, jak się da. Uprzedzam: przepis bazuje na wołowinie naprawdę dobrej jakości.

Steki idealne

Składniki: na łebka – dwa niewielkie steki wołowe grubości 2cm, oliwa i masło do smażenia, sól, pieprz

Mięso opłukać i bardzo dokładnie osuszyć. Na patelni rozgrzać oliwę i masło w stosunku 1:1 (ok. łyżki jednego i drugiego wystarczy). Smażyć steki ok. 4 minut z jednej strony i ok. 2 z drugiej dla mięsa średnio wysmażonego; ciut mniej dla słabo wysmażonego, a ciut dłużej dla mocniej wysmażonego. Przełożyć mięso na talerze, dopiero wówczas delikatnie posolić i popieprzyć. Podawać od razu, najlepiej z zieloną sałatą z sosem vinaigratte i ziemniakami w dowolnej formie.