Kwiaty cukinii, smażone i faszerowane, jadłam chyba tylko jeden lub dwa razy w życiu. Najczęściej podaje się je jako przystawkę we włoskich restauracjach. Przyznaję, że gdy zaczęłam bawić się w mini uprawę cukinii, myślałam o nich ciepło, wyobrażając sobie różne wersje, które trafią na nasz stół. Hodowla jednak szła mi (do tegorocznej gigantki) opornie, kwiatów rozwiniętych jednocześnie było zawsze za mało, by je przerobić na coś smakowitego. W tym roku wreszcie odniosłam jakiś sukces ogrodniczy, ale do wczoraj nie zmoblilizowałam się, aby kwiaty zebrać i przerobić. Gdy jednak zobaczyłam, że leży przede mną dziewięć ładnych kwiatów różnej wielkości (i z dyni makaronowej, i z cukinii), uznałam, że czas na debiut.
Z efektów jestem, może nieskromnie, bardzo zadowolona (a warto dodać, że moje doświadczenie w zakresie smażenia na głębokim tłuszczu do wczorajszego wieczoru było praktycznie zerowe). Częściowo inspirowałam się wersją znalezioną na blogu Pieprz czy Wanilia. Kwiaty pochodziły z mojego ogrodu, więc ich nie myłam, ale bardzo delikatne opłukanie z pewnością im nie zaszkodzi.
Składniki: 9-10 kwiatów cukinii i/lub dyni, różnej wielkości, pozbawionych pręcików, olej do głębokiego smażenia
Farsz (wykonany na oko, proporcje można sobie zmodyfikować zgodnie z upodobaniami): ok. 5 łyżek miękkiego twarogu, ok. 3 łyżek tartego parmezanu/pecorino, ok. 4-5 łyżek drobno pokrojonego sera koziego dojrzewającego, 1-2 łyżki drobno posiekanej, świeżej szałwi (można też użyć np. bazylii), ok. łyżeczki suszonych pomidorów w płatkach, sól i pieprz do smaku
Ciasto naleśnikowe: 2 jaja (u mnie średnie), ok. 6 łyżek mąki, dwie szczypty soli, ok. 3-5 łyżek mleka
Wszystkie składniki farszu dobrze wymieszać, doprawić do smaku (powinien być wyrazisty), nadziać delikatnie kwiaty. Rozgrzać olej do smażenia na głębokim tłuszczu w rondlu/garnku (ja użyłam ok. 1 litra, ale zależy to od średnicy garnka, powinien sięgać ok. 5 cm wysokości naczynia, więc warto mieć dodatkowy olej na podorędziu) – musi być bardzo gorący. Gdy olej się nagrzewa, wymieszać dokładnie składniki ciasta – powinno mieć konsystencję ciasta na zwykłe naleśniki, czyli przypominać tzw. wiejską śmietanę – ew. gęstość regulować za pomocą mąki lub mleka. Kwiaty zanurzać w cieście, aby dokładnie je oblepiło i wrzucać na rozgrzany olej. Smażyć do zezłocenia, partiami (u mnie po nie więcej niż 3 niewielkie kwiaty na raz), delikatnie obracając je łopatką w oleju (ok. 2 minut). Osączać na ręczniki papierowym i podawać od razu.
Kwiaty są kruche i delikatne, idealne na przystawkę, przekąskę lub kolację dla dwóch osób.