O tarte tatin, odwróconej tarcie z owocami, napisano wiele. Najczęściej robi się ją z jabłek, choć można i np. z moreli, na cieście kruchym lub czasem francuskim. Najlepiej wykorzystać żeliwną patelnię, na której i obrabia się jabłka, i potem piecze ciasto. Hm, kiedyś z pewnością się takiej patelni dorobię… 😉 Skorzystałam z przepisu Liski, ale żółtka w cieście zamieniłam, jak to ja, na maślankę, a ponieważ mój tymianek integruje się z przyrodą mazurską – dodałam rozmaryn. No i cóż, na pewno wrócimy do tego wypieku, choć sprawę karmelu muszę jeszcze dopracować, o czym niżej.
Składniki: Na ciasto kruche: 150 g mąki, 100 g masła pokrojonego w małe kawałeczki, 25 g brązowego cukru, 2 żółtka LUB ok. 3 łyżek zimnej maślanki
Owoce: 100 g brązowego cukru, 40 g masła, ok. 500-700 g (u mnie 600) moreli – pokrojonych na połówki i wypestkowanych, 1/2 łyżeczki świeżego tymianku lub rozmarynu, drobno pokrojonego
Ciasto: zagnieść wszystkie składniki na gładkie kruche ciasto i włożyć do lodówki na pół godziny.
W tym czasie przygotować morele: na dużej patelni o średnicy ok. 26 cm (najlepiej takiej, którą można umieścić w piekarniku) rozgrzać masło z cukrem. Kiedy zacznie się karmelizować (ja bym poczekała, aż zdecydowanie się skarmelizuje), wrzucić morele i zioła i smażyć ok. 10 minut. B. ważne: nie przekręcać ich zbyt często, bo się rozpadną, a nie powinny. Większość płynu powinna odparować. Uwaga: jeśli, jak u mnie, morele będą zdecydowanie miękkie, a soku wciąż sporo, można delikatnie wyłowić owoce z karmelu, a sos odcedzić i zachować (lub nie wyławiać owoców, tylko lekko odlać sos i zachować). Jeśli nie mamy stosownej patelni, owoce należy przełożyć do foremki, np. średniej wielkości tortownicy (ja przełożyłam do takiej o średnicy 21 cm).
Kiedy morele będą gotowe, wyjmujemy z lodówki ciasto. Trzeba rozwałkować je na krążek o średnicy większej niż średnica patelni/foremki. Ciasto ułożyć na morelach, dokładnie podwinąc brzegi do środka, by owoce nie miały dokąd uciec, wstawić do piekarnika nagrzanego do temp. 200 st C. Piec 20 minut, następnie zmniejszyć temp. do 160 stopni i piec kolejne 20 min. Po upieczeniu wyjąc z piekarnika, nożem odsunąć brzeg ciasta od patelni, na wierzch patelni położyć duży talerz i jednym ruchem przewrócić tartę na talerz. Może się okazać, że do patelni/foremki przywarło część owoców – jak pisze Liska, nic strasznego – odrywamy je delikatnie nożem i układamy na cieście. Jeśli ciasto jest gorące, to morele ładnie się „wkleją” z powrotem.
Tarta jest karmelowo-maślana, ze smakiem złamanym przez rozmaryn, owoce miękkie i – pochwalę się – idealnie wszystkie odeszły od tortownicy. Tylko część ciasta została zjedzona na ciepło, większość na zimno, ale wydaje mi się, że tarta lekko ciepła lub letnia jest smaczniejsza. Nie żeby ktoś ze schłodzoną miał problem 🙂
A co z zachowanym sosem karmelowym? W przyrodzie nic nie ginie: zostało mi ok. 4-5 łyżek, więc zmieszałam go z łyżeczką sosu sojowego i jw. octu balsamicznego i użyłam do zamarynowania (kilka h w lodówce) filetu z indyka, pokrojonego na mniejsze kotlety. Mięso następnie doprowadziłam do temp. pokojowej i smażyłam na patelni grillowej kilka minut z każdej strony. Marynata mogłaby także być stosowana do filetów rybnych, tylko tu trzymałabym nie dłużej niż 20-30 min w temp. pokojowej.