Pewna dobra dusza przywiozła mi z Londynu Jamie Magazine, w którym (nr luty/marzec) zobaczyłam ten syrop i od razu pobiegłam do kuchni go zrobić. Ponieważ przepis zawierał tylko składniki, bez proporcji, zrobiłam wg własnego widzimisię, i muszę zaznaczyć, że w tym wariancie imbir czuć stosunkowo mało, za to mięta jest wyraźna. Następnym razem zwiększę ilość imbiru, bo że zrobię ponownie, to pewnik. Szczególnie, że wierzcie czy nie, ale jest wiosna i idzie lato. Czego dowodem tulipany w Parku Krasińskich w W-wie:
Składniki: 200g cukru, 200g wody, 8g (ok. 4 łyżek) świeżego imbiru, pokrojonego w grube plastry – ale sugeruję dać więcej, garść liści i łodyżek świeżej mięty
Wszystkie składniki umieścić w rondelku, wymieszać, zagotować. Skręcić ogień na średni i pogotować ok. 10 minut. Wystudzić. Przecedzić do słoika lub buteleczki i przechowywać w lodówce (wg gazetki, ok. tygodnia, choć nie widzę powodu, czemu nie dłużej). Dodawać syrop do napojów, np. wymieszany 1:1 z sokiem z limonki lub cytryny i dopełniony wodą gazowaną (i ewentualnie czymś mocniejszym… :).
M po skosztowaniu wody z syropem i sokiem z limonki oznajmił: „To jak bezalkoholowe mojito”. Otóż to.