Gulasz z dzika

Trochę się biedny gulasz naczekał na wstawienie, bo robiłam go przed urlopem… właściwie, to pewnie z miesiąc temu 😉 Cóż, lepiej późno niż wcale, a zapewniam, że był pyszny. I przyrządzić go można także z innego mięsa czerwonego, chudego lub obkrojonego z tłuszczu (głosowałabym za jagnięciną lub wołowiną).

Składniki: ok. 500g mięsa z dzika, oliwa, 1 średnia cebula, 1/2 dużej/1 mała gałązka selera naciowego, 1 mała pietruszka (korzeń), 1 średnia marchewka, ziele angielskie mielone, jałowiec, świeży rozmaryn, sól, pieprz, kieliszek czerwonego wytrawnego wina

Mięso pokroić w kostkę, jak na gulasz, zrumienić partiami w rondlu na oliwie, wyłowić, odłożyć na bok. Cebulę drobno pokrojoną chwilę zeszklić (w tym samym rondlu), dorzucić bardzo drobno pokrojonego selera naciowego i pietruszkę oraz marchew w cienkich plasterkach. Całość przesmażyć kilka minut. Dodać przyprawy: 2-3 spore szczypty ziela angielskiego, 5 owoców jałowca, zmiażdżonych nożem, sól, pieprz (te dwa ostatnie do smaku) i ok. 1 łyżki posiekanego rozmarynu. Ponownie w garnku umieścić mięso, całość wymieszać, dodać wino i ew. podlać wodą, tak, aby mięso było niemal przykryte. Skręcić ogień na mały i dusić pod przykryciem ok. 1 godziny, mieszając od czasu do czasu (ew. podlewając wodą, jeśli będzie taka potrzeba). Ok. 15 minut przed końcem sprawdzić doprawienie. Podawać np. z kaszą gryczaną (u nas) lub jęczmienną, albo galuszkami* (spaetzle) oraz ogórkami kiszonymi.

Gdy jedliśmy gulasz pomyślałam, że choć wciąż mistrzynią mięs duszonych pozostanie dla mnie moja Mama, chyba jednak czymś właściwym nasiąkłam, jako ta skorupka, za młodu…

* O których niedługo więcej powiem ;).