Żeby nie było: nie jestem kakaolubna (na szczęście inni w gospodarstwie domowym są :). Jestem jednak posłuszna, a skoro gospodyni zlotu blogerek zadała kakao (albo jak kto woli, kakałko 😉 do wykonania, to wykonałam – dość wiernie, na podstawie przepisu M. Gessler z Wysokich Obcasów nr 4/2010. U mnie w proporcjach na jeden kubek.
Składniki: mała puszka (ok. 175ml) mleka kokosowego (u mnie tzw. light), 2 łyżki dobrego, ciemnego kakao (u mnie nieodmienne polecane kakao holenderskie Mokate), 2 łyżki cukru (u mnie drobny brązowy, tj. jasny muscovado), ok. 50ml gorącej wody, ok. 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Mleko kokosowe podgrzać. Kakao rozetrzeć w kubku z wodą i cukrem, dodać do mleka, dodać wanilię. Całość mocno podgrzać, mieszając (ja nie doprowadziłam do zagotowania, ale oryginalny przepis to zalecał).
Wbrew pozorom Niebieski Ptak nie pije kakao. Towarzyszy jedynie sesji foto, jako wspomnienie po spotkaniu u Tili – dziękuję. A czytelnicy niech wypatrują dziś w blogosferze jego braci i sióstr 😉